Resztę dnia przeleżała, wpatrując
się tępo w sufit. Łzy po kilku godzinach się skończyły, a ona wciąż leżała na
łóżku i patrzyła w jeden punkt. Nie wpuszczała do siebie nikogo, nawet Ginny.
Nie schodziła na posiłki. Na początku myślała o tej sytuacji, jednak później w
jej głowie zapanowała pustka. Bo co miała myśleć? Co się stało to się nie
odstanie, ale boleć będzie nadal. Może kiedyś przejdzie. Ale czy naprawdę czas
leczy rany? Czy może tylko przyzwyczaja do bólu? W tej chwili wydawało jej się,
że druga opcja jest bardziej prawdopodobna. Człowiek powinien stawać się przez
to silniejszy. Ona musiała być naprawdę silna. Przez siedem lat znosiła
poniżania ze względu na swoje pochodzenie, głównie od jednej osoby, przeżyła
wojnę, zakochała się w mężczyźnie, który jej nienawidził, udawał, że czuje do
niej coś innego niż niechęć, w międzyczasie straciła rodziców,
najprawdopodobniej już na zawsze i pogorszyła kontakt z przyjaciółmi. Mimo to
codziennie na jej ustach gościł uśmiech. Jeśli ktoś jej nie znał, mógł myśleć,
że jest bardzo pozytywną osobą, która nie rozpamiętuje przeszłości i nie martwi
się tym, co będzie jutro, że żyje chwilą. W gruncie rzeczy, Hermiona Granger
była zniszczona od środka. Gdyby duszę dało się zobaczyć, jej byłaby w fatalnym
stanie. Cała w rysach, zadrapaniach, mniejszych i większych, siniakach i tym
podobnych skazach. Może się wydawać, że wystarczy jeszcze choćby otarcie i ta
dziewczyna rozpadnie się psychicznie. I to, że pomimo młodego wieku była tak
zmęczona życiem, to bagaż doświadczeń, inteligencja, mądrość i oczytanie sprawiła,
że gdzieś tam, wewnątrz, tlił się płomyczek nadziei, że kiedyś będzie zdolna do
szczęścia.
Nie wiedziała, która była
godzina, może coś około północy, gdy zwlekła się z łóżka i poszła do łazienki.
Odkręciła kurek i do wanny napełniającej się wodą dolała malinowy płyn do
kąpieli. Rozebrała się do naga i zanurzyła w wodzie. Mięśnie zaczęły się
rozluźniać, a ona poczuła chwilową ulgę. Zdawała sobie sprawę z tego, że to
krótkotrwałe uczucie i że za kilkanaście minut wszystko wróci do „normy”.
W niedzielę wstała bardzo
wcześnie. Postanowiła zejść na śniadanie, o tej porze w Wielkiej Sali nie
powinno być nikogo, a ona odczuwała głód, nie jadła nic od piątku. Po kilku minutach była już
ubrana, a po kilkunastu kolejnych znalazła się w wielkiej Sali. Usiadła przy
stole Gryffindoru i odruchowo przeczesała pomieszczenie wzrokiem. Był tam. Siedział
sam, na końcu stołu i wyglądał na bardzo zmęczonego, zupełnie jakby nie spał
całą noc. Gryfonka prychnęła w duchu.
Miała już wychodzić z Wielkiej
Sali, kiedy w drzwiach pojawiła się Venus. Podeszła do stołu Ślizgonów, jakby
nic się nie stało i nie zaszczyciła jej nawet jednym spojrzeniem. Hermiona
naprawdę się zezłościła. Wstała od stołu i opuściła pomieszczenie.
Obiecała sobie, że przestanie się
tym przejmować. Bo po co? Miała teraz inne zmartwienia. Okropnie
zaniedbała naukę. Jak to możliwe, że
Hermiona Jean Granger nie uczyła się jeszcze do OWTM-ów, które zaczynały się za
niecałe cztery miesiące?
Wyjęła z torby pergaminy, na
których miała zapisany temat wypracowania na Transmutację. Jako, że lubiła mieć
wszystko idealnie dopracowane musiała iść do biblioteki po dodatkowe książki.
Niechętnie zabrała torbę, wrzuciła do niej wszystko co potrzebne i wyszła z
dormitorium.
Wertowała właśnie opasłą księgę,
kiedy ktoś usiadł naprzeciwko niej.
- Jak się masz, Hermiono? –
usłyszała ten głos i natychmiast coś w niej pękło.
- Jak się mam – oderwała wzrok od
książki i gwałtownie wstała z miejsca. –Ty pytasz jak się mam?! Rozumiem, że
możesz mnie nie lubić, chociaż swoją drogą nie wiem dlaczego, ale to jest
przegięcie!
- O co ci chodzi? – Ślizgonka też
się zdenerwowała.
- Po tym co mi zrobiłaś pytasz o
co chodzi?! – jej włosy się naelektryzowały, a oczy zdawały się ciskać błyskawicami.
– Jesteś zwykłą szmatą!
Gryfonka migiem zebrała swoje
rzeczy i szybkim krokiem wyszła z biblioteki. Olała zadanie i skierowała się ku
wyjściu z zamku. Nie przejmowała się tym, że był środek stycznia, na ziemi
leżała spora warstwa śniegu, a temperatura wynosiła około dziesięciu stopni
poniżej zera. Była wściekła. Jak ta
dziewczyna mogła do niej podejść i tak po prostu zapytać jak u niej. Szczyt bezczelności! Najpierw zabiera jej
chłopaka, a później próbuje normalnie rozmawiać. Och, a może ona nie wiedziała,
że Granger wszystko widziała?
Nie widząc gdzie idzie,
zatrzymała się dopiero, gdy usłyszała pod stopami szczęk lodu. Spojrzała w dół.
Stała na zamarzniętym jeziorze. Zrobiła krok do tyłu i zaczęła iść wzdłuż
brzegu. Spacerowała od kilku minut, kiedy trafiła na jakieś małe molo. Usiadła
na nim. Dopiero wtedy złość zaczęła z niej ulatywać, a dziewczyna poczuła
otaczający ją chłód. Mimo to nie chciała wracać do zamku. Gdyby miała różdżkę,
mogłaby przywołać jakąś kurtkę. Oparła się na rękach i zamknęła oczy. Po chwili
poczuła, że coś ciepłego ląduje na jej ramionach. Odchyliła powieki i zobaczyła
nad sobą Blaise’a z lekkim uśmiechem na twarzy. Jego kurtka aktualnie
znajdowała się na ramionach dziewczyny. Usiadł obok niej i zaczął wpatrywać się
przed siebie.
- Co tu robisz? – zapytała Hermiona
po chwili milczenia.
- Siedzę – odpowiedział, nie
przerywając poprzedniej czynności.
- Diable! To nie jest zabawne. Po
co tu przyszedłeś?
- Słyszałem o sytuacji w
bibliotece – oderwał wzrok od krajobrazu rozciągającego się przed nimi i
popatrzył w twarz dziewczyny.
- Ach tak? Od kogo?
- Czy to ważne?
Popatrzyła na niego wzrokiem,
którego wystraszyłby się sam Lord Voldemort.
- Ech… Venus mi opowiedziała i
zapytała, czy wiem o co ci chodzi – odparł.
- I jak? Wiesz o co mi chodzi? –
złość zaczęła powracać.
- Miona, wiem jak musisz się
czuć. Ale Draco nie zrobił tego z własnej woli. Jesteś dla niego zbyt ważna.
Popatrzył jej prosto w oczy, jego
ciemnoszare tęczówki prześwietlały ją na wylot. Dziewczyna nie mogąc znieść tego
spojrzenia, odwróciła głowę.
- Tak. Jestem dla niego taaaka
ważna. To pewnie dlatego liże się z innymi laskami, kiedy nie ma mnie w pobliżu
- warknęła z ironią.
- To naprawdę nie było tak… - zaczął.
- To jak?! – wybuchła.
- Nie ja powinienem ci o tym
mówić – wstał i wyciągnął w jej stronę rękę. – Idziesz?
Gryfonka wstała, bez pomocy
chłopaka, na znak, że jest obrażona. Ślizgon tylko pokręcił z politowaniem
głową. Większą część drogi przebyli w ciszy. W sali wejściowej odezwała się
Hermiona:
- Blaise… Gratulacje. Wiem, że
oświadczyłeś się Ginny.
Chłopak nic nie powiedział,
uśmiechnął się tylko.
- Ale jeśli ją skrzywdzisz, będę
musiała cię powiesić za jaja – uśmiechnęła się uroczo w jego stronę i ruszyła
schodami na górę.
~*~
Leżała na sofie przy kominku,
przykryta grubym kocem i z kubkiem gorącego kakao w dłoni. Bezskutecznie
próbowała skoncentrować się na podręczniku do Eliksirów. Przeszkadzało jej w
tym między innymi ciągłe kichanie. Spacer po błoniach w środku zimy bez kurtki
nie był dobrym pomysłem. Czuła się fatalnie. Chwyciła ze stolika różdżkę i
wypowiedziała krótkie zaklęcie. Pojawiły się przed nią małe, czerwone cyferki.
Z trudem je odczytała. Miała prawie czterdzieści stopni gorączki. Miała zamiar
wziąć szybki prysznic i iść spać. Wstała z sofy. Zdecydowanie za szybko.
Zakręciło jej się w głowie, a przed oczami zaczęły pojawiać się ciemne plamki. „Tylko
nie to” przemknęło jej przez myśl, a później była już tylko ciemność…
*****
- Dlaczego to zrobiłaś?! –
krzyczała dziewczyna
- Bo nie mogłam pozwolić, żeby
taka szlama jak ona namieszała mu w głowie! – odparła z wrednym uśmiechem druga
Ślizgonka.
- Słyszysz co mówisz? Jesteś
nienormalna Greengrass. Zniszczyłaś ich relacje, a do tego moją reputację, na
którą tak długo pracowałam!
- Jaką reputację? Nie oszukuj
się. Zawsze ludzie będą na ciebie krzywo patrzeć, bo jesteś córką Voldemorta!
Zresztą powinnaś być mi wdzięczna. Draco nigdy by się tobą nie zainteresował.
Dzięki mnie przynajmniej przez chwilę spojrzał na ciebie inaczej – jej uśmiech
był pełen jadu.
- Nie rozumiem cię! Jesteśmy
rodziną, a ty mnie nienawidzisz. Najpierw te plotki, a teraz coś takiego.
Dziewczyno, otrząśnij się i zacznij żyć normalnie!
- Och, plotki? Czyli nie jest
prawdą, że twoja matka puszczała się na prawo i lewo i wpadła akurat z Riddle’m?
- Jak śmiesz! – dziewczyna
błyskawicznie wyjęła różdżkę z kieszeni. – Imperio.
Jasnoniebieski strumień światła
uderzył w niczego niespodziewającą się Ślizgonkę. Jej oczy zaszły mgłą, a na
twarzy nie było już tego złośliwego uśmiechu. Jedynie pustka…
________________________________________________________________
Konbanwa! :D
Czyli dobry wieczór xd
Rozdział jest, nie sądziłam, że napisanie go zajmie mi aż tyle czasu. Sama nie wiem, co o nim myśleć. Mam nadzieję, że będzie się Wam podobał ;)
Nie sprawdzałam, bo jak zwykle, skończyłam pisać przed chwilą. Gdyby były jakieś błędy, dajcie znać w komentarzu. Ogólnie, liczę na kilka szczerych komentarzy ;)
Pozdrawiam i do nn,
Mrs Black ♥
PIĘKNE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział dobry , trochę mało w nim akcji jak dla mnie , ale bardzo podoba mi się jak opisałaś uczucia i przemyślenia Hermiony :) Czekam na następny rozdział i życzę dużo weny!
OdpowiedzUsuńHejka!
OdpowiedzUsuńJak ja się za tobą stęskniłam! Witam! Mam nadzieję, że wypoczęłaś i chociaż troszkę za nami tęskniłaś :)
Rozdział jak zwykle fenomenalny. Można tylko pozazdrościć ci talentu. Liczę, że kolejny już wkrótce, bo tom opowiadanie jest jak paczka chipsów, nie odstawisz w połowie, musisz zjeść do końca. I tak jest z twoim opowiadaniem. Nie wyobrażam sobie nie być z tobą do końca.
Do następnego
Natived
Czadowy rozdział :D Ja chcę więcej takich :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Super!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest CUDOWNY *-* kocham twojego bloga i chce więceeej !!
OdpowiedzUsuńZapraszam.do mnie ;) : .http://panna-weaslay.blogspot.com/?m=1
.
dopiero zaczynam czytać, ale obiecuję, że teraz będę wpadała na bieżąco, dodaję do obserwowanych, bo blog bardzo interesujący, zapraszam również do mnie :) zachęcam do komentowania :) http://dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział no i czekam na ciąg dalszy. Kocham twojego bloga. Wchodzę co pare dni sprawdzając czy może jest coś nowego no i mam. :) Świetny, świetny, świetny.
OdpowiedzUsuńTylko żebyś mi nie zrezygnowała! :)
Mam nadzieję że wpadniesz do mnie i pokochasz mojego bloga tak jak ja twojego :)
http://dramione-everything-gonna-be-alright.blogspot.com/
Nie zrezygnuję, nie martw się ;) A Twojego bloga czytam i bardzo lubię :3
Usuń