Dla Natived, bo jest kochana i niesamowicie motywuje. ♥
_________________________________________________________________
Nim jeszcze otworzyła oczy,
poczuła, że leży na czymś miękkim. Niechętnie spróbowała unieść powieki, ale
oślepiło ją jasne światło. Po chwili spróbowała znowu, było trochę lepiej.
- Budzi się – usłyszała głos
swojej przyjaciółki.
Zebrała w sobie całą wolę i otworzyła oczy. Nie od razu zrozumiała, gdzie
jest. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że znajduje się w Skrzydle
Szpitalnym. Podniosła się do pozycji siedzącej i poczuła silny ból głowy. Na
krześle po jej prawej stronie siedziała Ginny i patrzyła na nią z uśmiechem.
- Co…? – zaczęła, ale przerwała
jej Weasley.
- Zemdlałaś w dormitorium, na
szczęście przyszliśmy do ciebie z Blaisem chwilę później – odpowiedziała na
niezadane jeszcze pytanie.
- Dzięki, Ginny, jesteście
wspaniali. A gdzie Blaise?
Ruda nie musiała odpowiadać, bo w
tej chwili otworzyły się drzwi do gabinetu, wyszli z nich Pani Pomfrey i
czarnoskóry chłopak.
- Wypij te eliksiry, kochana. Jak
się czujesz? – zaczęła pielęgniarka, gdy tylko znalazła się przy łóżku
pacjentki.
- Całkiem dobrze, boli mnie tylko
głowa.
- Och tak, to raczej normalne,
jeśli chcesz, możesz już wrócić do dormitorium. Nie idź tylko jutro na lekcje.
- Dziękuję pani – uśmiechnęła się
Gryfonka biorąc kilka fiolek od kobiety.
Z niewielką pomocą Ginny i Zabiniego doszła do
dormitorium, wzięła prysznic i postanowiła iść na obiad z przyjaciółmi.
Diabeł poszedł do stołu Slytherinu,
natomiast dziewczyny usiadły z resztą Gryfonów.
- Ominęło mnie coś ciekawego? –
zapytała Hermiona.
Ginny jednak nie zdążyła
odpowiedzieć.
- Chciałam powiadomić was o
pewnej bardzo istotnej sprawie – dyrektorka stała przy mównicy i z bardzo poważną
miną lustrowała pomieszczenie wzrokiem. – Wczoraj wieczorem zaginęła uczennica.
Jest to Ślizgonka, Astoria Greengrass. Każdy, kto posiada jakiekolwiek
informacje na ten temat ma obowiązek zgłosić się do opiekuna swojego domu lub
bezpośrednio do dyrekcji. Dziękuję za uwagę.
Kiedy tylko nauczycielka usiadła,
po Wielkiej Sali przetoczyła się fala szeptów. W zamku już dawno nie wydarzyło
się coś tak ciekawego, więc teraz każdy rozmawiał o zniknięciu dziewczyny.
Hermiona również była ciekawa, co się stało i nawet zrobiło jej się żal
dziewczyny, dopóki nie przypomniała sobie, ile złego wyrządziła jej w tym roku.
Nałożyła sobie na talerz trochę
jedzenia i zaczęła konsumować posiłek. W pewnej chwili poczuła na sobie czyjś
wzrok. Podniosła głowę i spojrzała na stół Slytherinu. Draco siedział obok
Blaise’a i nawet nie ukrywał, że ją obserwuje. Kiedy tylko ich spojrzenia się
spotkały, posłał dziewczynie nikły uśmiech. Hermiona odwróciła wzrok, nie miała
zamiaru odwzajemniać tego gestu. Zjadła jeszcze trochę i szybkim krokiem wyszła
z Wielkiej Sali.
Następnego dnia wstała rano i
dopiero po chwili przypomniała sobie, że musi zostać w dormitorium. Niechętnie
wróciła do łóżka i wypiła eliksir. Stwierdziła, że jeśli nie idzie na lekcje,
zacznie w końcu przygotowywać się do OWTM-ów. Za każdym razem, kiedy miała taki
zamiar, ktoś musiał jej przerwać. I tym razem nie było inaczej. Po mniej więcej
godzinie, usłyszała ciche pukanie do drzwi. Wstała z łóżka, założyła na siebie
szlafrok i wyszła z sypialni do salonu. Kiedy tylko uchyliła drzwi, usłyszała
znajomy głos.
- Hermiona, proszę porozmawiajmy.
- Sądzę, że nie mamy o czym.
- Proszę cię, wysłuchaj mnie,
znam już całą prawdę – w głosie młodej Riddle było słychać rozpacz i cos jakby
desperację, właśnie to skłoniło Gryfonkę do wpuszczenia dziewczyny do środka.
Otworzyła szerzej drzwi, a
Ślizgonka weszła do salonu. Rozejrzała się po nim przelotnie, jednak już po
chwili skierowała wzrok na Granger. Prefekt Naczelna wskazała ręką na sofę, na
której kilka sekund później siedziały obie.
Venus czekała aż Hermiona się
odezwie, jednak, jako że nic takiego nie nastąpiło, w końcu zaczęła.
- Hermiona, ja, nie wiem jak to
powiedzieć, co w ogóle powiedzieć i od czego zacząć…
- No wiesz, najlepiej prawdę, od
początku – rzuciła oschle.
- Wtedy na tej imprezie, Draco
pokłócił się z Astorią. Ona rzuciła na nas Imperio, później wymazała pamięć.
- No tak, te bajkę już słyszałam.
- Ale to prawda! Nie zrobiłabym
ci czegoś takiego! I tak już dla wszystkich jestem tylko córką Voldemorta!
Nikogo nie obchodzi, że jestem miła, staram się nikomu nie wchodzić w drogę –
do jej oczu zaczęły napływać łzy. – Astoria tylko pogarszała sprawę. Zawsze
mnie nienawidziła i mnie oczerniała. Właściwie nie wiem dlaczego. Tobie też
wyrządziła wiele krzywd…
- Zaraz, zaraz. Dlaczego mówisz w
czasie przeszłym? – Hermiona po raz pierwszy odkąd dziewczyna tu weszła przyjrzała
się jej.
Miała niedokładnie zrobiony
makijaż, teraz rozmazany od łez, nierozczesane włosy i pomięte ubranie. Jej
twarz wyglądała na zmęczoną, a pod oczami miała cienie. W oczach błyszczała jakaś
dziwna iskra… histerii?
Venus roześmiała się. Był to śmiech
całkowicie pozbawiony humoru. Śmiech szaleńca. Hermiona mimo, że była prawdziwą
Gryfonką, przestraszyła się. Nie wiedziała jeszcze, co takiego się wydarzyło,
ale wiedziała, że nie było to nic dobrego.
- Venus?
- Zabiłam ją! Należało jej się!
To była zwykła szmata, wyrządzała tylko krzywdę i wszystko niszczyła! Wczoraj
wieczorem się z nią kłóciłam. Znów obrażała moja matkę, zawsze mi to robiła. Nie
wytrzymałam! – śmiech ustąpił miejsca łzom.
Riddle rozpłakała się na dobre.
Po chwili przystawiła różdżkę do skroni i za jej pomocą wyjęła wspomnienie.
Hermiona umieściła je w buteleczce po eliksirze i schowała do kieszeni. Obejrzy
to później. Teraz musiała się zastanowić, co zrobić ze Ślizgonką, która teraz
siedziała na kanapie i nieprzytomnym wzrokiem patrzyła w ścianę. Z kącików oczu
nadal płynęły łzy.
- Venus, poczekaj tu, ubiorę się
i pójdziemy do profesor McGonagall – stwierdziła, że to będzie najlepsze
rozwiązanie, ta dziewczyna nie była zdrowa i należało jej pomóc.
Szybko poszła do sypialni i na
koszulkę narzuciła bluzę. Wyszła z pokoju i ku swojemu przerażeniu, nie zastała
tam dziewczyny.
Wyszła z dormitorium i rozejrzała
się po korytarzu, tam też jej nie było.
Zastanawiała się, gdzie mogła iść. Nagle jej wzrok padł na schody, które
prowadziły na wieżę astronomiczną. „Tylko nie to!” przebiegło jej przez myśl.
Biegiem ruszyła krętymi schodami. Zdyszana stanęła na szczycie i zobaczyła
Ślizgonkę stojącą na murku.
- Venus, nie rób tego –
powiedziała cicho, ale brunetka to usłyszała.
- Muszę Hermiono. Mam nadzieję,
że ułoży ci się z Draco – powiedziała.
Posłała do Gryfonki lekki uśmiech
i skoczyła.
___________________________________________________________
Witam :3
Dosyć dawno mnie tutaj nie było ;-; Mogłabym napisać, że korzystałam z wakacji i takie tam, ale ja nie kłamię XD
Siedziałam praktycznie 24/7 przed komputerem, próbowałam coś napisać i nic nie wychodziło.
Rozdział mi się nie podoba, nie wiem, co Wy o nim sądzicie. Wyraźcie opinię w komentarzu ;)
No i ten, chyba powoli zbliżamy się do końca.
Jeśli już o kończeniu, wakacje się kończą. Jak Wam minęły? Szczerze powiedziawszy, mi średnio. Przygotowani psychicznie na wielki come back do szkoły? XD Ja też nie ;-;
No i tak na zakończenie mojej chaotycznej wypowiedzi, mam nadzieję, że wybaczycie mi jakość tej notki. Od dwóch tygodni nie mogę spać, jestem zmęczona i już widzę objawy jesiennej depresji.
No tak i rozdział nie sprawdzony, bo już nie mam siły ;-;
No w każdym razie, do szybkiego, mam nadzieję, napisania! :D
Pozdrawiam, Mrs Black ♥
sieeeemanko!
OdpowiedzUsuńJak miło wpaść tu i przeczytać kolejny rozdział. W czasie czytania tego bloga wyrobiłam sobie pewne rytuały. Otóż, gdy widzę, że dodałaś nowy rozdział, nalewam sobie szklankę soku, siadam wygodnie w fotelu, wyłączam wszelkie komunikatory, żeby nikt mnie nie rozpraszał, przekładam włosy na lewe ramię i zamykam oczy na dwie, może trzy sekundy i zaczynam czytać.
I właśnie dzisiaj zemściło się na mnie to nalewanie sobie soku, bo gdy przeczytałam: "Dla Natived, bo jest kochana i niesamowicie motywuje. ♥" wyplułam, to co wzięłam do ust prosto na ekran, Do tej pory patrzę na tą linijkę i nie mogę uwierzyć w to co widzę. Patrzę na to i o dziwo to zdanie jeszcze nie znikło, ciągle widnieje na początku postu. Chce mi się skakać z radości, ale myślę, że to nie jest dobry pomysł, bo moja siostra siedzi obok i pomyśli, że już do końca zwariowałam... Nie chcę wylądować w psychiatryku. Serio, wystarczy, że widziała jak pluję sokiem w ekran! Teraz mi się przygląda.
....
O! I właśnie mnie zapytała czemu się uśmiecham do ekranu. To chyba najlepsze podsumowanie moich reakcji na twoje opowiadanie.
W zasadzie zastanawiam się jak skomentować ten rozdział, bo mam wrażenie, że nie umiem tego zrobić odpowiednio. Czego bym nie napisała, wydaje mi się to nie dość dobre, nie precyzyjne. To takie moje wewnętrzne dylematy jako czytelnika...
Rozdział oczywiście bajeczny, choć krótki. Mam wrażenie, że najkrótszy na tym blogu. Ale mimo wszystko dobry. W końcu czasem lepiej napisać mnie a dobrze. To jedna z rzeczy za które cię szanuję - nie zbywasz nas byle czym.
Samobójstwo Venus i morderstwo Astorii w jednym rozdziale, naprawdę tylko ty potrafisz robić takie rzeczy! Z jednej strony cieszę się, że Venus pozbyła się Astorii, ale z drugiej nie musiała popełniać samobójstwa. Może ktoś ją złapie? Jakieś zaklęcie? Może jednak darujesz jej życie? Tak tylko się zastanawiam... Ale jakby jednak przeżyła, to ja się nie obrażę, bo mi jej szkoda.
A Hermiona, może uwierzy, że jej ukochamy nie zdradził jej celowo. Mam nadzieję, że w końcu dopuści do siebie prawdziwą wersję wydarzeń.
Czy ja dobrze przeczytałam, że zbliżamy się do końca? Nie!!!!! (dramatyczny krzyk).
Chyba powinnam już kończyć, ten arcydługi komentarz.
Dlaczego ja się zawsze tak rozpisuje, jak komentuje coś na tym blogu?
W każdym razie do następnego.
Pozdrawiam
Natived.♥
Właśnie to Twoje rozpisywanie jest cudowne ♥ Chyba najdłuższy komentarz, jaki dostałam, serio, kobieto, kocham Cię ♥ Dlaczego ja nie umiem napisać komentarza tak wspaniale? ;-;
UsuńBardzo mi przykro z powodu ekranu i ten... mam nadzieję, że nie będę musiała odkupywać XD
W sumie to mogłabym zdradzić, co tam się stanie z Venus, ale tego nie zrobię. Wredna ja, nie bij! :D
Naprawdę Ci dziękuję, za wszystko ♥
Po pierwsze czemu tak długo kazałaś nam czekać? Po drugie rozdział jest świetny, ale dla mnie zbyt krótki bym mogła się nim naprawdę nacieszyć ;) ogólnie to jest super, nie schodzisz z poziomu, mimo, że narzekasz na brak weny, jak ja bym chciała mieć taki brak weny! Miło się czyta jak zawsze, wszystko co Twojego autorstwa, mam nadzieję, że szybciutko dasz coś nowego i jeszcze jedno najważniejsze, nie kończ opowiadania, błagam, pociągnij choćby kilka krótkich rozdziałów, ale jeszcze nie teraz, nie tak szybko, dla nas, dla czytelników!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, czasu i pogody ducha w te szare dni jesieni ;)
Twoja Vanillia :*
dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
Super roździał.
OdpowiedzUsuńMi sie podoba. Nie jest zły. Dawaj szybciej kolejny. http://zogniem.blogujaca.pl/ zapraszam, też ff
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ten rozdział ci się nie podoba. Jak dla mnie jest wspaniały. Pisz tak dalej bo idzie ci to bardzo dobrze. Życzę weny.
OdpowiedzUsuń