niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 10


Mijały dni, tygodnie, a Hermiona została dobrą koleżanką Pansy. Coraz lepiej dogadywała się też z Draco.  Teraz bez wahania mogła nazwać go swoim przyjacielem. Przestała odczuwać zdziwienie, kiedy rozmawiali normalnie i kłócili się dla zabawy. Przy Astorii wciąż udawali, że są parą. Blaise przestał męczyć blondyna o ich „zakład”. Był przekonany, że z ich przyjaźni rozwinie się coś więcej.
***
Rudowłosa dziewczyna ubrana w czarne spodnie i z szarą bluzą narzuconą na ramiona szła pośpiesznie korytarzem. Co chwilę rozglądała się, już od dawna panowała cisza nocna. Kierowała się w stronę Pokoju Życzeń.
Była już na miejscu, kiedy zorientowała się, że nie wie, o czym ma pomyśleć. Stanęła przy ścianie i postanowiła poczekać. Już po chwili zza rogu wyłoniła się męska sylwetka. Na twarz dziewczyny mimowolnie wkradł się uśmiech.
- Witaj Wiewiórko – powiedział cicho ucieszony Ślizgon.
- Zabini! Ile razy mam ci powtarzać, żebyś mnie tak nie nazywał? – zapytała – Otwórz Pokój Życzeń, zanim ten przeklęty kot Filcha nas znajdzie.
Chłopak przeszedł 3 razy wzdłuż ściany, na której pojawiły się duże, ciemne drzwi.
- Panie przodem. –powiedział szarmancko przytrzymując drzwi.
Ginny weszła do pokoju. Była pozytywnie zaskoczona stylem i pomysłowością Ślizgona.
Pomieszczenie było nieduże i bardzo przytulne. Na środku widniało kwadratowe zagłębienie, wypełnione materacem i niezliczoną ilością poduszek. Po prawej stronie był kominek, z którego dochodziło przyjazne strzelanie drewna. Po lewej, stał niewielki barek. Pomieszczenie, oprócz blasku ognia z kominka oświetlało kilkanaście świec o cudownym zapachu jaśminu.
- Wow – to jedyne, co była w stanie z siebie wydusić dziewczyna.
Weszła w głąb pokoju i rzuciła się na poduszki. Blaise podszedł do barku, wyjął dwa kieliszki i butelkę czerwonego wina. Podał dziewczynie naczynie napełnione krwistoczerwoną cieczą i usiadł obok niej.
***
Hermiona obudziła się rano i spojrzała na zegarek. Była 8.30. Śniadanie trwało już pół godziny. Na  szczęście była sobota i dziewczyna mogła spać dłużej. Po porannej toalecie ubrała się szybko i zeszła do Wielkiej Sali. Było w niej sporo uczniów. Skierowała się w stronę stołu Gryffindoru. Kiedy usiadła, nałożyła sobie na talerz porcję jajecznicy, a do szklanki nalała dyniowy sok.
Po posiłku skierowała się w stronę wyjścia z sali. Jako, że była w siódmej klasie, mogła wychodzić do Hogsmeade  w każdy weekend. Musiała odwiedzić miasteczko, żeby kupić pergaminy i nowe pióro.
Wyszła na błonia i od razu poczuła na sobie chłód. Był już początek listopada i było czuć zbliżającą się zimę. Hermiona uświadomiła sobie, że musi zaczynać przygotowania do balu.
Nim się obejrzała, była już w Hogsmeade. Szybko zrobiła zakupy, za pomocą zaklęcia odesłała je do swojego dormitorium i postanowiła wejść na chwilę do Trzech Mioteł. Była niedaleko pubu, kiedy usłyszała, że ktoś ją woła. Odwróciła się i zobaczyła Malfoya.
- Cześć- powiedziała, kiedy chłopak był już niedaleko.
- Cześć Granger. Idziesz do Trzech Mioteł?
- Tak- odpowiedziała krótko szatynka.
Draco otworzył drzwi i jak na arystokratę przystało, przytrzymał je tak, żeby Gryfonka mogła wejść. Dziewczyna szła w stronę swojego ulubionego stolika, kiedy zatrzymała się w pół kroku. Draco podążył wzrokiem w stronę, w którą patrzyła Hermiona. Na jego twarzy malował się taki sam szok, jak na twarzy jego towarzyszki.
Przy najbardziej oddalonym od drzwi stoliku siedziała całująca się para. Nie byłoby w tym nic nadzwyczaj dziwnego, gdyby nie były to te osoby. Ładna, rudowłosa dziewczyna  i wysoki, przystojny, ciemnoskóry chłopak. Gryfonka i Ślizgon. Szkarłat i zieleń. Blaise i Ginny. Weasley i Zabini.
Draco pierwszy się otrząsnął i szybkim kokiem ruszył w stronę owego stolika. Hermiona nie mając wyboru, poszła za nim.
- Nie przeszkadzamy gołąbeczki? – zapytał rozbawiony chłopak.
Para jak na zawołanie oderwała się od siebie.
- Malfoy, zabiję cię kiedyś. Zawsze musisz przerywać w nieodpowiednim momencie – denerwował się Blaise.
Ginny nie odezwała się, patrzyła na Hermionę, jakby chciała sprawdzić, czy jest na nią zła.
- Czy wy jesteście razem? – zapytała surowym głosem szatynka widząc strach w oczach przyjaciółki
-T-tak.
Hermiona jeszcze raz obrzuciła Rudą groźnym wzrokiem, po czym wybuchła śmiechem.
- Ginny… gdybyś… widziała swoją minę - śmiała się Hermiona
- Granger, uspokój się, ludzie na nas patrzą – powiedział blondyn uśmiechając się.
Była już 17, kiedy Prefekci Naczelni postanowili wrócić do zamku i zostawić przyjaciół samych sobie.
- Malfoy, najwyższy czas, żeby zacząć przygotowywać bal – zaczęłam Hermiona, kiedy zmierzali  w stronę Hogwartu
- Granger, dobrze wiem, że załatwisz to sama – powiedział Ślizgon nie mogąc powstrzymać chęci denerwowania dziewczyny.
- Nie ma mowy! Masz mi pomóc!
*
- Granger, przez ciebie nie zdążyliśmy na kolację, jestem głodny i…
- Marudzisz jak dziecko, Malfoy
- Nie jadłem nic od kilku godzin, siedzę tutaj, a i tak niczego nie załatwiliśmy
- Nie załatwiliśmy niczego? Mamy przygotowane prawie całe menu, wysłaliśmy sowę do Fatalnych Jędz…
- Ale ja nadal jestem głodny!
- Jesteś nie do wytrzymania. Nie wierzę, że to robię. Stworku!
Draco popatrzył na nią zdziwiony, zrozumiał co się dzieje, dopiero, kiedy przed nimi pojawił się bardzo stary skrzat domowy.
- Panienka Hermiona wzywała – skłonił się nisko, popatrzył na Malfoya – Panicz Draco- skinął głową
- Stworku, czy mógłbyś przynieść nam coś do jedzenia?  - zapytała grzecznie Gryfonka
- Z przyjemnością – odpowiedział skrzat i zniknął
- Masz swojego skrzata w Hogwarcie, Granger? –zainteresował się blondyn
- Harry odziedziczył go po Syriuszu i rozkazał, żeby słuchał mnie i Rona
Już po chwili zmaterializował się przed nimi Stworek z tacą pełną kanapek i malinową, parującą herbatą.
- Coś jeszcze dla panienki?- zapytał
- Nie Stworku, dziękuję.
Stworzenie skłoniło się nisko i rozpłynęło w powietrzu.
Hermiona wróciła do opracowywania menu na Bal, natomiast Draco obserwował ją, jedząc przy tym kanapkę. Myślał o tym, jak ta dziewczyna, która w tej chwili zawzięcie skrobała coś piórem  na pergaminie, w ciągu zaledwie kilku miesięcy zmieniła się z największego wroga, w przyjaciółkę. Gdyby ktoś powiedział mu o tym w szóstej klasie,  najpierw by go wyśmiał, a później uderzył jakąś klątwą. Niejednokrotnie miał okazję przekonać się, że ta inteligentna, z pozoru delikatna Gryfonka, potrafi być naprawdę niebezpieczna i nieprzewidywalna.  Dowiedział się, że jeśli pozna się ją bliżej, jest wspaniałą przyjaciółką, która nie odejdzie, nawet jeśli będzie trudno.
Poznał też kilka jej nawyków. Zawsze, kiedy nad czymś myślała, przygryzała dolną wargę. Uroczo marszczyła nos, kiedy się denerwowała.
- Malfoy, do jasnej cholery! – z zamyślenia wyrwał go krzyk dziewczyny
- O co chodzi?
- Już trzy razy zadałam ci pytanie!
- Wybacz, zamyśliłem się.
- O czym myślałeś? – zapytała trochę spokojniejsza Hermiona
- O tobie- powiedział, na co dziewczyna oblała się delikatnym rumieńcem.
- Yyy… Więc, jak myślisz? Jak udekorujemy Wielką Salę? – zapytała, chcąc zmienić temat.
- Na rany Salazara! Granger, jestem facetem, nie znam się na tym.
- No to zrobimy tak, ja zajmę się wystrojem, natomiast ty przygotujesz zaproszenia dla nauczycieli i ogłoszenia do pokojów wspólnych.
- Niech będzie. Granger, nie chcę nic mówić, ale jest już po drugiej w nocy – powiedział Ślizgon patrząc na zegarek.
- Naprawdę? Zasiedzieliśmy się, okej, możesz już iść – powiedziała Hermiona i ruszyła w stronę sypialni.
I w tym momencie Draco poczuł nieodpartą potrzebę zdenerwowania tej dziewczyny. Wyszedł z jej dormitorium i zatrzymał się pod drzwiami. Usłyszał trzaśnięcie jednych, a po chwili drugich drzwi. Z powrotem wszedł do salonu dziewczyny. Tak jak się domyślał, była w łazience. Bezszelestnie skierował się do jej sypialni. Położył się na łóżku zakładając ręce za głowę.  Nie musiał czekać długo, już po piętnastu minutach usłyszał powolne otwieranie się drzwi.
- Malfoy! Co ty tu robisz? – krzyknęła
- Aktualnie, próbuję zasnąć, więc nie krzycz, Granger.
- Wynoś się stąd, jest późno, chcę spać!
- Ja też chcę spać. To ty kazałaś mi tutaj siedzieć bez żadnego konkretnego celu, jest środek nocy, po korytarzach wałęsa się Filch ze swoim zapchlonym kotem, jestem zmęczony i nie mam zamiaru schodzić aż do lochów.
- Nie ma mowy.
- Och, dobrze wiesz, że i tak stąd nie pójdę –przybrał na twarz ten specyficzny uśmiech – zresztą, to ja powinienem się bać. Co ja zrobię, kiedy mnie wykorzystasz? – udał przerażenie.
Hermiona zaśmiała się mimowolnie.
- Niech ci będzie, ale tylko dlatego, że oboje będziemy mieć kłopoty, kiedy Filch cię zobaczy. Posuń się – powiedziała podchodząc do łóżka.
Zrzuciła z siebie brązowy szlafrok i została jedynie w pomarańczowej koszulce i krótkich, czarnych szortach.  Draco musiał przyznać, że zrobiła na nim wrażenie.
- Tylko pamiętaj, łapy przy sobie! – powiedziała kładąc się jak najdalej od Ślizgona – Dobranoc – powiedziała i przekręciła się do niego plecami.
- Dobranoc – odpowiedział blondyn uśmiechając się triumfalnie.


__________________________________
Witam :3
Dosyć dawno mnie tutaj nie było :c
Nie miałam pomysłu na rozdział, a kiedy już coś zaczęło się rozdzić w mojej głowie, nie wiedziałam jak ubrać to w słowa.
W efekcie powsatło takie "coś", z którego nie jestem zadowolona.
Jak widać, wplotłam w opowiadanie Blinny ;) Uwielbiam ten parring, prawie tak bardzo jak Dramione.
Rozdział osobiście mi się nie podoba, ale ocenę pozostawiam Wam.
Pozdrawiam, MB
PS Serdecznie dziękuję za wszystkie wspaniałe komentarze <3

2 komentarze:

  1. Aaaaa! Wchodzę z nadzieją i jest! nowy rozdział! Świetny prezent na koniec tego zakręconego dnia. Co do samego rozdziału to jak na ciebie jest dość krótki, ale zaskakująco dużo się dzieje. Czyli będzie bal... Myślę, że wątek Blinny to świetna sprawa. Każde opowiadanie powinno mieć taki mały wątek poboczny, bo to po prostu urozmaica akcję. Jak możesz pisać o tym rozdziale per "coś"? Jako jego autorka powinnaś być z niego dumna. Czekam na następny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam i życzę weny
    Natived

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. Każdy z nich jest motywujący, więc zachęcam do zostawienia po sobie śladu ;)