piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 21

Resztę dnia przeleżała, wpatrując się tępo w sufit. Łzy po kilku godzinach się skończyły, a ona wciąż leżała na łóżku i patrzyła w jeden punkt. Nie wpuszczała do siebie nikogo, nawet Ginny. Nie schodziła na posiłki. Na początku myślała o tej sytuacji, jednak później w jej głowie zapanowała pustka. Bo co miała myśleć? Co się stało to się nie odstanie, ale boleć będzie nadal. Może kiedyś przejdzie. Ale czy naprawdę czas leczy rany? Czy może tylko przyzwyczaja do bólu? W tej chwili wydawało jej się, że druga opcja jest bardziej prawdopodobna. Człowiek powinien stawać się przez to silniejszy. Ona musiała być naprawdę silna. Przez siedem lat znosiła poniżania ze względu na swoje pochodzenie, głównie od jednej osoby, przeżyła wojnę, zakochała się w mężczyźnie, który jej nienawidził, udawał, że czuje do niej coś innego niż niechęć, w międzyczasie straciła rodziców, najprawdopodobniej już na zawsze i pogorszyła kontakt z przyjaciółmi. Mimo to codziennie na jej ustach gościł uśmiech. Jeśli ktoś jej nie znał, mógł myśleć, że jest bardzo pozytywną osobą, która nie rozpamiętuje przeszłości i nie martwi się tym, co będzie jutro, że żyje chwilą. W gruncie rzeczy, Hermiona Granger była zniszczona od środka. Gdyby duszę dało się zobaczyć, jej byłaby w fatalnym stanie. Cała w rysach, zadrapaniach, mniejszych i większych, siniakach i tym podobnych skazach. Może się wydawać, że wystarczy jeszcze choćby otarcie i ta dziewczyna rozpadnie się psychicznie. I to, że pomimo młodego wieku była tak zmęczona życiem, to bagaż doświadczeń, inteligencja, mądrość i oczytanie sprawiła, że gdzieś tam, wewnątrz, tlił się płomyczek nadziei, że kiedyś będzie zdolna do szczęścia.
Nie wiedziała, która była godzina, może coś około północy, gdy zwlekła się z łóżka i poszła do łazienki. Odkręciła kurek i do wanny napełniającej się wodą dolała malinowy płyn do kąpieli. Rozebrała się do naga i zanurzyła w wodzie. Mięśnie zaczęły się rozluźniać, a ona poczuła chwilową ulgę. Zdawała sobie sprawę z tego, że to krótkotrwałe uczucie i że za kilkanaście minut wszystko wróci do „normy”.
W niedzielę wstała bardzo wcześnie. Postanowiła zejść na śniadanie, o tej porze w Wielkiej Sali nie powinno być nikogo, a ona odczuwała głód, nie jadła  nic od piątku. Po kilku minutach była już ubrana, a po kilkunastu kolejnych znalazła się w wielkiej Sali. Usiadła przy stole Gryffindoru i odruchowo przeczesała pomieszczenie wzrokiem. Był tam. Siedział sam, na końcu stołu i wyglądał na bardzo zmęczonego, zupełnie jakby nie spał całą noc. Gryfonka prychnęła w duchu.
Miała już wychodzić z Wielkiej Sali, kiedy w drzwiach pojawiła się Venus. Podeszła do stołu Ślizgonów, jakby nic się nie stało i nie zaszczyciła jej nawet jednym spojrzeniem. Hermiona naprawdę się zezłościła. Wstała od stołu i opuściła pomieszczenie.
Obiecała sobie, że przestanie się tym przejmować. Bo po co? Miała teraz inne zmartwienia. Okropnie zaniedbała  naukę. Jak to możliwe, że Hermiona Jean Granger nie uczyła się jeszcze do OWTM-ów, które zaczynały się za niecałe cztery miesiące?
Wyjęła z torby pergaminy, na których miała zapisany temat wypracowania na Transmutację. Jako, że lubiła mieć wszystko idealnie dopracowane musiała iść do biblioteki po dodatkowe książki. Niechętnie zabrała torbę, wrzuciła do niej wszystko co potrzebne i wyszła z dormitorium.
Wertowała właśnie opasłą księgę, kiedy ktoś usiadł naprzeciwko niej.
- Jak się masz, Hermiono? – usłyszała ten głos i natychmiast coś w niej pękło.
- Jak się mam – oderwała wzrok od książki i gwałtownie wstała z miejsca. –Ty pytasz jak się mam?! Rozumiem, że możesz mnie nie lubić, chociaż swoją drogą nie wiem dlaczego, ale to jest przegięcie!
- O co ci chodzi? – Ślizgonka też się zdenerwowała.
- Po tym co mi zrobiłaś pytasz o co chodzi?! – jej włosy się naelektryzowały, a oczy zdawały się ciskać błyskawicami. – Jesteś zwykłą szmatą!
Gryfonka migiem zebrała swoje rzeczy i szybkim krokiem wyszła z biblioteki. Olała zadanie i skierowała się ku wyjściu z zamku. Nie przejmowała się tym, że był środek stycznia, na ziemi leżała spora warstwa śniegu, a temperatura wynosiła około dziesięciu stopni poniżej zera. Była wściekła.  Jak ta dziewczyna mogła do niej podejść i tak po prostu zapytać jak u niej.  Szczyt bezczelności! Najpierw zabiera jej chłopaka, a później próbuje normalnie rozmawiać. Och, a może ona nie wiedziała, że Granger wszystko widziała?
Nie widząc gdzie idzie, zatrzymała się dopiero, gdy usłyszała pod stopami szczęk lodu. Spojrzała w dół. Stała na zamarzniętym jeziorze. Zrobiła krok do tyłu i zaczęła iść wzdłuż brzegu. Spacerowała od kilku minut, kiedy trafiła na jakieś małe molo. Usiadła na nim. Dopiero wtedy złość zaczęła z niej ulatywać, a dziewczyna poczuła otaczający ją chłód. Mimo to nie chciała wracać do zamku. Gdyby miała różdżkę, mogłaby przywołać jakąś kurtkę. Oparła się na rękach i zamknęła oczy. Po chwili poczuła, że coś ciepłego ląduje na jej ramionach. Odchyliła powieki i zobaczyła nad sobą Blaise’a z lekkim uśmiechem na twarzy. Jego kurtka aktualnie znajdowała się na ramionach dziewczyny. Usiadł obok niej i zaczął wpatrywać się przed siebie.
- Co tu robisz? – zapytała Hermiona po chwili milczenia.
- Siedzę – odpowiedział, nie przerywając poprzedniej czynności.
- Diable! To nie jest zabawne. Po co tu przyszedłeś?
- Słyszałem o sytuacji w bibliotece – oderwał wzrok od krajobrazu rozciągającego się przed nimi i popatrzył w twarz dziewczyny.
- Ach tak? Od kogo?
- Czy to ważne?
Popatrzyła na niego wzrokiem, którego wystraszyłby się sam Lord Voldemort.
- Ech… Venus mi opowiedziała i zapytała, czy wiem o co ci chodzi – odparł.
- I jak? Wiesz o co mi chodzi? – złość zaczęła powracać.
- Miona, wiem jak musisz się czuć. Ale Draco nie zrobił tego z własnej woli. Jesteś dla niego zbyt ważna.
Popatrzył jej prosto w oczy, jego ciemnoszare tęczówki prześwietlały ją na wylot. Dziewczyna nie mogąc znieść tego spojrzenia, odwróciła głowę.
- Tak. Jestem dla niego taaaka ważna. To pewnie dlatego liże się z innymi laskami, kiedy nie ma mnie w pobliżu -  warknęła z ironią.
- To naprawdę nie było tak… - zaczął.
- To jak?! – wybuchła.
- Nie ja powinienem ci o tym mówić – wstał i wyciągnął w jej stronę rękę. – Idziesz?
Gryfonka wstała, bez pomocy chłopaka, na znak, że jest obrażona. Ślizgon tylko pokręcił z politowaniem głową. Większą część drogi przebyli w ciszy. W sali wejściowej odezwała się Hermiona:
- Blaise… Gratulacje. Wiem, że oświadczyłeś się Ginny.
Chłopak nic nie powiedział, uśmiechnął się tylko.
- Ale jeśli ją skrzywdzisz, będę musiała cię powiesić za jaja – uśmiechnęła się uroczo w jego stronę i ruszyła schodami na górę.
~*~
Leżała na sofie przy kominku, przykryta grubym kocem i z kubkiem gorącego kakao w dłoni. Bezskutecznie próbowała skoncentrować się na podręczniku do Eliksirów. Przeszkadzało jej w tym między innymi ciągłe kichanie. Spacer po błoniach w środku zimy bez kurtki nie był dobrym pomysłem. Czuła się fatalnie. Chwyciła ze stolika różdżkę i wypowiedziała krótkie zaklęcie. Pojawiły się przed nią małe, czerwone cyferki. Z trudem je odczytała. Miała prawie czterdzieści stopni gorączki. Miała zamiar wziąć szybki prysznic i iść spać. Wstała z sofy. Zdecydowanie za szybko. Zakręciło jej się w głowie, a przed oczami zaczęły pojawiać się ciemne plamki. „Tylko nie to” przemknęło jej przez myśl, a później była już tylko ciemność…
*****
- Dlaczego to zrobiłaś?! – krzyczała dziewczyna
- Bo nie mogłam pozwolić, żeby taka szlama jak ona namieszała mu w głowie! – odparła z wrednym uśmiechem druga Ślizgonka.
- Słyszysz co mówisz? Jesteś nienormalna Greengrass. Zniszczyłaś ich relacje, a do tego moją reputację, na którą tak długo pracowałam!
- Jaką reputację? Nie oszukuj się. Zawsze ludzie będą na ciebie krzywo patrzeć, bo jesteś córką Voldemorta! Zresztą powinnaś być mi wdzięczna. Draco nigdy by się tobą nie zainteresował. Dzięki mnie przynajmniej przez chwilę spojrzał na ciebie inaczej – jej uśmiech był pełen jadu.
- Nie rozumiem cię! Jesteśmy rodziną, a ty mnie nienawidzisz. Najpierw te plotki, a teraz coś takiego. Dziewczyno, otrząśnij się i zacznij żyć normalnie!
- Och, plotki? Czyli nie jest prawdą, że twoja matka puszczała się na prawo i lewo i wpadła akurat z Riddle’m?
- Jak śmiesz! – dziewczyna błyskawicznie wyjęła różdżkę z kieszeni. – Imperio.

Jasnoniebieski strumień światła uderzył w niczego niespodziewającą się Ślizgonkę. Jej oczy zaszły mgłą, a na twarzy nie było już tego złośliwego uśmiechu. Jedynie pustka…

________________________________________________________________
Konbanwa! :D
Czyli dobry wieczór xd
Rozdział jest, nie sądziłam, że napisanie go zajmie mi aż tyle czasu. Sama nie wiem, co o nim myśleć. Mam nadzieję, że będzie się Wam podobał ;)
Nie sprawdzałam, bo jak zwykle, skończyłam pisać przed chwilą. Gdyby były jakieś błędy, dajcie znać w komentarzu. Ogólnie, liczę na kilka szczerych komentarzy ;)
Pozdrawiam i do nn,
Mrs Black ♥

9 komentarzy:

  1. Rozdział dobry , trochę mało w nim akcji jak dla mnie , ale bardzo podoba mi się jak opisałaś uczucia i przemyślenia Hermiony :) Czekam na następny rozdział i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka!
    Jak ja się za tobą stęskniłam! Witam! Mam nadzieję, że wypoczęłaś i chociaż troszkę za nami tęskniłaś :)
    Rozdział jak zwykle fenomenalny. Można tylko pozazdrościć ci talentu. Liczę, że kolejny już wkrótce, bo tom opowiadanie jest jak paczka chipsów, nie odstawisz w połowie, musisz zjeść do końca. I tak jest z twoim opowiadaniem. Nie wyobrażam sobie nie być z tobą do końca.
    Do następnego
    Natived

    OdpowiedzUsuń
  3. Czadowy rozdział :D Ja chcę więcej takich :D
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział jest CUDOWNY *-* kocham twojego bloga i chce więceeej !!

    Zapraszam.do mnie ;) : .http://panna-weaslay.blogspot.com/?m=1


    .

    OdpowiedzUsuń
  5. dopiero zaczynam czytać, ale obiecuję, że teraz będę wpadała na bieżąco, dodaję do obserwowanych, bo blog bardzo interesujący, zapraszam również do mnie :) zachęcam do komentowania :) http://dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział no i czekam na ciąg dalszy. Kocham twojego bloga. Wchodzę co pare dni sprawdzając czy może jest coś nowego no i mam. :) Świetny, świetny, świetny.
    Tylko żebyś mi nie zrezygnowała! :)
    Mam nadzieję że wpadniesz do mnie i pokochasz mojego bloga tak jak ja twojego :)
    http://dramione-everything-gonna-be-alright.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zrezygnuję, nie martw się ;) A Twojego bloga czytam i bardzo lubię :3

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. Każdy z nich jest motywujący, więc zachęcam do zostawienia po sobie śladu ;)