poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 20

NIESPODZIANKA!
Ja od kilku godzin siedzę w autobusie z jednymi z najwspanialszych ludzi, jakich dane mi było poznać, a post publikuje się automatycznie :D 
Nawet nie wyobrażacie sobie, jak miło mi było, kiedy czytałam Wasze komentarze, mówiące o tym, że nie możecie się doczekać. Jesteście najwspanialszymi czytelniczkami, jakie mogłabym mieć ♥
W rozdziale wyjaśniam dziwne zachowanie Malfoya. Długo zastanawiałam się, czy zdradzić Wam jego przyczynę, czy zostawić to na później. Ale co mi tam, po przeczytaniu dowiecie się, o co chodzi ;)
Mam nadzieję, że ta drobna niespodzianka przyniesie Wam choć część radości, jaką dają mi Wasze komentarze. Do następnej notki, już po moim powrocie ;)
Pozdrawiam, Mrs Black ♥

***
Dla Was, moje genialne czytelniczki, bo Was kocham ♥
***


*Kilka godzin wcześniej*
Draco tańczył z Hermioną, ale po jakimś czasie zostali rozdzieleni. Trochę mu to przeszkadzało, ale widział, że Gryfonka bawi się dobrze, więc jej nie przeszkadzał. Podszedł do baru, zamówił alkohol i usiadł tak, żeby obserwować swoją dziewczynę. Nagle przysiadła się do niego Astoria, we wściekle różowej, bardzo krótkiej sukience.
- Dlaczego nie tańczysz Dracusiu – zaszczebiotała. – Czyżbyś nareszcie dał sobie spokój z tą szlamą?
- Nie nazywaj jej tak – warknął, obrzucając Ślizgonkę nienawistnym wzrokiem.
- Dlaczego nie? Przecież to prawda. Nie rozumiem cię, jestem od niej dużo lepsza. Ładniejsza, bogatsza, w moich żyłach nie płynie szlam! – odrzuciła słodki ton.
- Posłuchaj Greengrass. Czy do ciebie nie może dotrzeć, że NIGDY nie  będziesz miała u mnie szans?! Jesteś pustą nastolatką, która nie ma niczego w głowie – był naprawdę wściekły.
Astoria odwróciła się i odeszła w stronę dormitoriów. W połowie drogi jednak odwróciła się.
- Imperio – powiedziała, celując różdżką w plecy Dracona. – Jeśli ja nie mogę cię mieć, to ona też nie – szepnęła do siebie.
Blondyn poczuł jak traci panowanie nad własnym ciałem. Odstawił szklankę Ognistej Whiskey na ladę i ruszył w stronę kanapy, na której siedziała Venus.
Kolejna smuga jasnoniebieskiego światła ugodziła w Riddle, która się tego nie spodziewała. Już po chwili dwoje Ślizgonów zatraciło się w namiętnym pocałunku. Greengrass z niemałą radością zauważyła, że Hermiona idzie w kierunku Draco i Venus.
- Co to do jasnej cholery ma znaczyć? – zapytała oschle, kiedy dotarła na miejsce.
Ślizgon, pod wpływem zaklęcia, niechętnie odsunął od siebie dziewczynę i posadził na sofie obok.
- O co ci chodzi, Granger – ostatnie słowo dosłownie wypluł, a na jego twarzy gościł ironiczny, pełen złośliwości uśmiech.
Gryfonka się nie odezwała.
- Jesteś bardzo naiwna, szlamo – wysyczał blondyn. – Chyba nie myślałaś, że coś do ciebie czuję? – roześmiał się, widząc jej minę. – Zdobyłem cię, więc możemy dać już sobie spokój. Chciałem tylko udowodnić, że mogę mieć każdą.  Jak mogłaś w ogóle pomyśleć, że mógłbym zadawać się z taką szlamą, jak ty? – te słowa raniły go chyba jeszcze mocniej, niż Hermionę.
Dziewczyna odwróciła się i odeszła. Ślizgon chciał za nią pobiec, ale nie mógł. Był za silny, żeby całkowicie poddać się działaniu Imperiusa, ale zbyt słaby, żeby przerwać zaklęcie.
Astoria była szczęśliwa, jak chyba jeszcze nigdy. Skrzywdziła Granger, a do tego zepsuła reputację Riddle. Przerwała zaklęcie Imperio i wyczyściła pamięć  Draco i Venus.
Obudził się rano w swoim dormitorium. Miał dziwne wrażenie, że zapomniał o czymś, co było bardzo ważne. Zdziwił się, że nie ma przy nim Hermiony. Poszedł do łazienki, wziął szybki prysznic. Kiedy wyszedł, zobaczył Blaise’a siedzącego na jego łóżku.
- Malfoy, czy tobie padło na mózg?! – zaczął Diabeł, kiedy tylko zobaczył przyjaciela.
- O co chodzi? – popatrzył na niego nierozumiejącym wzrokiem.
- O co chodzi? Ty jeszcze pytasz o co chodzi?! Jesteś nienormalny. Jak mogłeś zrobić to Hermionie?!
- Co się stało Granger? – zapytał.
- Jesteś idiotą, cz tylko udajesz?! – gorączkował się Ślizgon.
- Zabini! Do jasnej cholery, powiedz mi, o co chodzi, albo wyjdź! – krzyknął blondyn.
- Zaraz. Ty naprawdę nie wiesz o co chodzi?
- Nie mam pojęcia, dlaczego wpadłeś tutaj i wydzierasz się jak psychopata!
- Może dlatego, że wczoraj lizałeś się z Riddle, a teraz udajesz, że nic się nie stało?!
- Ja z… Co?! – blondyn był kompletnie zdezorientowany.
- Całowałeś się z Venus, a później wygarnąłeś Hermionie, że jest szlamą i że chciałeś tylko pokazać, że możesz mieć każdą dziewczynę. Nie pamiętasz? – zapytał z ironią czarnoskóry.
- Nie – odpowiedział szczerze,  zaczął analizować wszystko co się wczoraj stało.
- Smoku, nie byłeś aż tak najebany, ogarnij się.
- Greengrass! – warknął i ruszył w stronę drzwi.
Zabini złapał go za ramię i pociągnął tak, że upadł na sofę.
- Powiedz mi, o co chodzi, zanim zrobisz coś głupiego.
- Wczoraj znowu przyczepiła się do mnie ta szmata, kłóciliśmy się, potem ona odeszła i… musiała na mnie rzucić Imperio, a później Obliviate! Pamiętam tylko, że sobie poszła, a później obudziłem się u siebie. Idę do niej.
- I co zrobisz? Nie masz żadnych dowodów, a ona się nie przyzna. Lepiej się uspokój i idź do Granger. Teraz jest u niej Ginny.
Draco popatrzył na przyjaciela, musiał przyznać mu rację. Chociaż wątpił, żeby Hermiona chciała z nim rozmawiać. To wszystko przez ta cholerną Greengrass.  
~*~
Ginny wyszła z dormitorium Blaise’a i zobaczyła Hermionę, która prawie biegiem opuszczała Slytherin. Bez wahania pobiegła za nią. Kiedy wyszła z lochów, nie widziała już przyjaciółki. Zakładając, że poszła do swojego pokoju, szybkim krokiem ruszyła po schodach. Cicho weszła do salonu przyjaciółki, jednak jej tam nie zastała. Otworzyła drzwi do sypialni. Hermiona leżała na łóżku. Weasley podeszła do starszej Gryfonki, usiadła obok niej i przytuliła.
- Kogo mam zabić? – zapytała łagodnie(,) widząc w jej oczach łzy.
- Malfoya.
- Co znowu ci zrobił, Miona?
- Przelizał się z Riddle i wyzwał od szlam – odpowiedziała obojętnie.
- Nie przejmuj się nim, nie zasługiwał na ciebie. Jest tylko pieprzonym arystokratą, zapatrzonym w siebie. Nie płacz przez niego, nie warto – mówiła Ginny gładząc przyjaciółkę po włosach. 
- Bardziej boli mnie to, że mogłam się tego spodziewać, od samego początku. Nie powinnam się z nim zaprzyjaźniać. Przecież to nigdy nie miało szans. Jestem strasznie naiwna i pusta – odpowiedziała drżącym głosem.
- Wcale nie. To on jest idiotą. Ogarnij się, Granger – powiedziała już stanowczo, wiedziała, że Hermiona nie lubiła litości. – Jesteś mądrą, inteligentną, piękną kobietą. Tylko skończony kretyn chciałby cię skrzywdzić.
- Może masz rację.
- Nie może, ja na pewno mam rację. A teraz biegiem, do łazienki pod prysznic – zarządziła Ruda. – Kiedy wrócisz, coś ci powiem – uśmiechnęła się tajemniczo.
Hermiona zwlekła się z łóżka i poszła do toalety. Spojrzała w lustro wiszące nad bogato zdobioną umywalką. Wyglądała okropnie. Czerwone, zapuchnięte od płaczu oczy i czarne smugi tuszu na policzkach, ukazujące, jak spływały łzy. Odkręciła kurek i nabrała trochę wody w dłonie, po czym obmyła twarz. Rozebrała się i weszła pod prysznic. Już po chwili po jej ciele spływały gorące strumienie wody, a wraz z nimi, przynajmniej na chwilę, wszystkie problemy. Teraz obudziła się w niej wrodzona ciekawość, zaczęła zastanawiać się, co chciała jej powiedzieć Ginny. Jako, że nie mogła niczego wymyślić, wyszła z pod prysznica, wysuszyła się zaklęciem i ubrała w jakieś wygodne rzeczy. Wyszła z łazienki. Wesley siedziała w salonie, na stoliku stało czerwone wino i dwa kieliszki. Hermiona usiadła obok przyjaciółki i wzięła do ręki naczynie.
- Blaise mi się oświadczył – powiedziała, a Hermiona zakrztusiła się winem, które właśnie piła.
- Kiedy?! Jak?! Merlinie, dlaczego mówisz mi o tym dopiero teraz? – wykrzykiwała Hermiona, kiedy jej życiu nie zagrażało już udławienie się.
- Pamiętasz, kiedy wszedł na stół i zaczął gadać jakieś głupoty? – zapytała Ginny, nadal śmiejąc się z reakcji szatynki.
Hermiona potwierdziła skinieniem głowy.
- Kilka minut wcześniej. Chciał to powiedzieć, ale to byłoby trochę niezręczne.
- To świetnie, Ginny. Ale jak powiesz to rodzicom?
- Na razie nie powiem. Zrobię to, po skończeniu szkoły, chociaż bardziej boję się reakcji Rona. Jest nieprzewidywalny, jeśli chodzi o Ślizgonów.
Gryfonki postanowiły zrobić sobie damski wieczór, Ginny tylko wysłała patronusa do Blaise’a. Wyjaśniła w nim mniej-więcej co się stało i, że zostaje na noc u Hermiony.
Dziewczyny poszły spać dopiero ok. 4, Hermiona wypiła wcześniej eliksir Słodkiego Snu.
Kiedy się obudziła, było już po 12. Wyszła z sypialni i zobaczyła Ginny, jedzącą śniadanie.
- Poprosiłam Stworka, nie jesteś zła? – zapytała gryząc kanapkę.
- W zasadzie powinnam, ale jestem tak głodna, że tym razem wybaczę – uśmiechnęła się do przyjaciółki.                           
Po zjedzonym śniadaniu, Ruda poszła do wieży Gryffindoru, a Hermiona chciała poczytać. Nie mogła się jednak na tym skupić, bo jej myśli krążyły wokół sytuacji z poprzedniego wieczora (przyp. aut. wieczoru?). Jak mogła być tak głupia i mu uwierzyć? Przecież to Malfoy. Nawet, gdyby się zmienił, to jego rodzice nigdy nie pozwoliliby na to, aby ich jedyny syn, związał się ze szlamą. To zhańbiłoby ród Malfoyów, który szczycił się czystością krwi od wieków.
Jej przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Zaciekawiona, kto to może być, wstała z sofy i otworzyła. Stał tam on.
- Hermiona, wszystko ci wyjaśnię, to naprawdę nie tak, jak myślisz – powiedział szybko, kiedy tylko drzwi się otworzyły.
Dziewczyna próbowała je zamknąć, jednak nie miała na tyle siły.
- Och tak, to nie tak, jak myślę, ktoś cię wrobił, a ty wcale tego nie chciałeś – burknęła z ironią.
- Właśnie tak było! Greengrass…
- Teraz wrobisz w to Greengrass, tak?
- Ale to naprawdę ona!
- Jakoś ci nie wierzę, ale opowiedz to Venus! Nie obchodzi mnie, dlaczego to zrobiłeś, dlaczego mnie okłamywałeś i dlaczego tak długo wytrzymałeś bez zabicia takiej nic niewartej szlamy jak ja. Nie chcę cię znać! Więc choć raz mnie posłuchaj i zniknij z mojego pokoju, a najlepiej z życia!
Zebrała w sobie wszystkie siły i zatrzasnęła drzwi. Zabezpieczyła je zaklęciem, oparła się o nie plecami  i na podłogę.

Czy wiesz, jakie to uczucie, kiedy tracisz wszystko? Kiedy osoba, z którą łączyło cię tak wiele i, na której zależało ci jak na nikim innym, odchodzi? Kiedy nie wiesz co masz zrobić dalej i nie widzisz w niczym sensu? Gdy przyjaciele, rodzina starają ci się pomóc, ale ty tę pomoc odsuwasz. Bo po co się starać, jeśli przestajesz być ważny właśnie dla tej jednej, wyjątkowej osoby. Osoby, którą kochasz. Czy wiesz, jak to jest, kiedy twój  umysł i ciało, cały świat, wypełnia bezgraniczna pustka? Jeśli twoja odpowiedź brzmi tak, to wiesz, jak w tym momencie czuli się Draco Malfoy i Hermiona Granger…

7 komentarzy:

  1. Juuuuuuuhhhuuuuuuuuuuuuuu!
    Nie na to jak wejść na bloggera rano i zobaczyć, że rozdział którego kompletnie się nie spodziewałaś został opublikowany dwie minuty temu!
    W dodatku tak fantastyczny rozdział. I jednak Draco nie zrobił tego z własnej woli. Czyli jest jeszcze nadzieja na ocalenie męskiego gatunku ;)
    A tak na serio to chyba najbardziej emocjonalny rozdział na tym blogu. Aż czuć ból, który przeżywają Darco i Hermiona. Mam nadzieję, że po powrocie spróbujesz na powrót ich połączyć, bo patrzenie na ich cierpienie boli. Ach, cudownie ci to wyszło.
    Kocham cię i myślę, że nie jestem jedyna :)
    Do następnego
    Natived

    OdpowiedzUsuń
  2. NIc więcej nie mogę napisać poprostu rewelacja.

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie...
    Pisz dalej szybko!
    Pozdrawiam,
    HH

    OdpowiedzUsuń
  4. No po prostu GENIALNY ! wreszcie wyjaśniło się zachowanie Malfoya .. Mam nadzieję że uda mu się wytłumaczyć to Hermionie ,a ona mu wybaczy :) plus ta notka przyniosła bardzo dużo radości ! Czekam na kolejną i życzę duużo weny oraz udanych wakacji ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialnie :D Wreszcie wyjaśniło się zachowanie Dracona.
    Pisz dalej :D Kiedy kolejny rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne <3 kiedy będzie następne?

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz szczęście! :) między tym a poprzednim rozdziałem miałam zaledwie parę sekund przerwy, a już mnie zżerało. Ale rozdział świetny i cieszę się bardzo, że przeczytałam całego bloga za jednym razem. Życzę weny i dużo wolnego czasu... bo chyba tego zazwyczaj blogowiczkom brakuje. :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. Każdy z nich jest motywujący, więc zachęcam do zostawienia po sobie śladu ;)