środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 7


Draco siedział w pokoju wspólnym Slytherinu czytając książkę. Usłyszał, że drzwi się otwierają, ale nie zwrócił na to uwagi. Obok niego szybko znalazł się Blaise, który bez słowa wyciągnął go z salonu i zmierzał w kierunku wyjścia z lochów.
- Zabini! O co ci chodzi?! Gdzie idziemy?! – warknął Malfoy
- Idziemy spotkać się z Rudą.
- CO?! PO CO?! CO ZNOWU STRZELIŁO CI DO TEJ PUSTEJ GŁOWY?! – blondyn naprawdę się zezłościł.
- Malfoy, Hermiona zniknęła, musimy ją znaleźć.
- Ale jak to zniknęła? – zapytał spokojniej Ślizgon.
- Normalnie. Nie ma jej.
Draco poczuł coś dziwnego. Nie wiedział tylko co to. Smutek? Żal? Niepokój? Dlaczego martwił się o Granger? Przecież nie był nawet jej dobrym znajomym. Chociaż… Ich relacje poprawiły się przez kilka ostatnich dni. Przekonał się, że teraz, bez Pottera i Weasleya nie jest zła. Polubił ją. Szybko otrząsnął się z zamyślenia, nie chciał, żeby Diabeł coś zauważył.
- Sprawdzaliście w bibliotece? – w jego głosie dało się wyczuć ironię.
- To nie jest śmieszne. Wiewiórka prawie się załamała. – powiedział ze złością Blaise
- Dlaczego zacząłeś się nagle przejmować tą Weasley? Czyżbyś chciał dołączyć ją do swojej kolekcji?
- To nie jest czas, ani miejsce na takie rozmowy, Smoku. – odpowiedział. Po chwili dodał – ale jest niezła.
Draco nie miał nawet czasu zaprotestować, bo zobaczyli Ginny. Od razu było widać, że bardzo się martwi. Rozmawiali przez chwilę. Postanowili, że jeśli do wieczora się nie zjawi, to powiadomią McGonagall. Po chwili Ginny poszła sprawdzić, czy Hermiony nie ma już w pokoju wspólnym, Blaise zaoferował, że poszuka w bibliotece i zmusił Draco, żeby sprawdził na błoniach. Malfoy był zbyt dobrze wychowany, żeby odmówić, więc tylko przytaknął i ruszył w stronę wyjścia z zamku.
Automatycznie ruszył w stronę jeziora. Myślał o brązowowłosej Gryfonce. Jak to możliwe, że przez 7 lat szczerze się nienawidzili, a od początku tego roku szkolnego zaczęli się tolerować, a może nawet lubić? Doszedł do wniosku, że jest naprawdę fajną dziewczyną. Ma poczucie humoru, dystans do siebie, urok osobisty, jest inteligentna, i ma „to coś”, że każdy, kto ją pozna darzy ją szacunkiem. Może jej nie lubić, ale podziwia jej  umiejętności i podejście do życia.
Był na brzegu najbardziej oddalonym od zamku, kiedy przed nim pojawił się błękitny sęp. Patronus Blaise’a.
- Miona wróciła, jest z Rudą w dormitorium. – ptak rozpłynął się.
Draco poczuł ulgę. W kolejnej chwili złość na siebie, że przejmuje się Granger. Była mu obojętna. No tak, może ostatnio przestał ją nienawidzić, ale to nie znaczy, że ma się nią aż tak przejmować. Szybkim krokiem, prawie biegnąc dotarł do zamku.
Przed dormitorium dziewczyny zatrzymał się, bo nie chciał, żeby ktoś zauważył, że biegł. Wyciągnął różdżkę, żeby otworzy drzwi, ale zanim zdążył wypowiedzieć zaklęcie, otworzyły się. Zobaczył Ginny.
- Malfoy!- pisnęła cicho.
- Nie drzyj się Weasley. – powiedział z ironią blondyn. – Co z nią? – zapytał już normalnym tonem.
- Jest w okropnym stanie, chyba ma skręconą kostkę. Idź do niej, muszę porozmawiać z Zabinim, teraz jest w łazience.
Ślizgon posłuchał dziewczyny i wszedł do pokoju. Rozejrzał się po dormitorium. Było urządzone tak samo, jak jego pokój, różniło się tylko kolorami. Usiadł na sofie i jednym ruchem różdżki zapalił ogień w kominku.
Żeby nie myśleć o Granger, zaczął zastanawiać się, co połączyło Diabła i Rudą. Od jakiegoś czasu byli dla siebie mili, zaprzyjaźnili się. Czy to możliwe, że podobała się Zabiniemu? Owszem Blaise wspomniał, że „jest niezła”, ale mówił tak już o dziewczynach. Najczęściej ich ,,związek” kończył się po jednej nocy.
Z rozmyślań wyrwał go dźwięk otwieranych drzwi. Stanęła w nich Hermiona. Przestraszył się, kiedy ją zobaczył. Na rękach miała mnóstwo siniaków, a z rany na skroni sączyła się leniwie krew.
- Granger, co się stało? Gdzie byłaś? Kto ci to zrobił? Wyglądasz okropnie – użył najbardziej obojętnego tonu, na jaki było go stać, ale nie mógł ukryć tej cholernej troski w głosie. Wyglądała strasznie
- Dlaczego cię to interesuje? – zapytała
- Tak właściwie to nie wiem, jeśli nie chcesz to nie mów- powiedział obojętnie – Wiewiórka powiedziała, że wróciłaś. Chciałem sprawdzić, czy wszystko jest ok. – on się o nią martwi, a ta bezczelna Gryfonka pyta, dlaczego go to interesuje.
- Oh, tak. Dzięki. – usiadła obok Ślizgona
- Więc… Co się stało? – zapytał
Hermiona zaczęła opowiadać. Kiedy usłyszał, że ktoś rzucił na nią Crucio, przysiągł sobie, że ta osoba zapłaci.  Przytłaczało go to, bo pamiętał, jak brązowowłosa cierpiała, kiedy torturowała ją Bellatrix. Owszem, nienawidził jej, ale był wdzięczny za to, że stawiała opór Czarnemu Panu.
Dziewczyna kończyła opowiadać. Był pod wrażeniem, że udało jej się zmienić w swoją animagową formę za pierwszym razem.
- Ale, kto to zrobił?
Dziewczyna ewidentnie nie chciała mu powiedzieć. W końcu jednak ją przekonał.
- To była… Greengrass… Astoria Greengrass.
Poczuł jak coś w nim pęka. Już wcześniej nie lubił tej dziewczyny. Chodziła za nim cały czas nic nie robiąc sobie z jego sugestii, że nie jest w ogóle zainteresowany. Teraz znienawidził ją do końca. Jak mogła zrobić coś takiego? Co nią kierowało?
Przytulił mocniej Granger. Przestał się oszukiwać. Lubił ją, była świetną osobą, był pewien, że jest wspaniałą przyjaciółką. Przypomniał sobie ten głupi zakład z Blaisem. Dlaczego on się zgodził?! Wypił wtedy za dużo Ognistej, nie myślał normalnie. Ale żałował nie dlatego, że się jej brzydził. Nie chciał zranić tej drobnej Gryfonki, która płakała wtulona w jego tors.
Zaczął gładzić ją delikatnie po plecach. Nie mówił nic, wiedział, że musi sobie to wszystko przemyśleć. Po kilku minutach zorientował się, że Hermiona zasnęła  w jego ramionach. Nie chciał jej budzić, ale trzeba było ją doprowadzić do porządku. Zaklęciem przywołał proszek Fiuu i również za pomocą magii wrzucił go w płomienie, które zrobiły się szmaragdowozielone. Wziął dziewczynę na ręce i wszedł z nią do kominka. Po chwili znaleźli się w jego prywatnym dormitorium. Położył ją na łóżku i podszedł do komody. Zaczął szukać czegoś w ostatniej szufladzie. Po chwili położył przy łóżku trzy małe buteleczki z eliksirami. Przykrył dziewczynę kocem. Rozpalił ogień w kominku i nalał sobie Ognistej Whisky. Wysłał patronusa z wiadomością do Ginny. Powiedział, że Hermiona jest u niego, żeby  się nie martwiła, poda jej potrzebne eliksiry.
- Jasne, na pewno nie będzie się martwiła. Ledwo żywa Hermiona śpi w dormitorium swojego największego wroga –pomyślał ironicznie.
Siedział tak kilka godzin, co jakiś czas czytając kilka stron książki. Nagle usłyszał cichy jęk. Granger znów miała koszmary, podszedł do niej.
Była bardzo rozpalona, dotknął jej czoła. Miała ogromną temperaturę. Podszedł do komody i znalazł eliksir przeciwgorączkowy.
- Granger, już, spokojnie, to tylko sen. Obudź się, podam ci eliksir.
Hermiona otworzyła powoli oczy. Gdzie ona była? Pamiętała, że zasnęła w swoim dormitorium, wtulona w… Malfoya! Zerwała się szybko do pozycji siedzącej. Nie był to jednak dobry pomysł, poczuła okropny ból głowy.
- Połóż się. Jesteś w moim dormitorium. – powiedział spokojnie. Zauważył, że dziewczyna otwiera usta, żeby coś powiedzieć. – Nigdzie nie pójdziesz. Zostajesz tutaj, dopóki się nie ogarniesz. Ci twoi bezużyteczni Gryfoni pewnie nie potrafią nawet podać eliksirów. Wypij to – podał jej buteleczki. – Ranę na skroni opatrzyłem, naprawiłem też twoją kostkę. Teraz musimy wymyśleć tylko coś, żeby odzyskać twoją różdżkę.
- Malfoy… Dlaczego to cię interesuje? – zapytała słabym głosem naprawdę zdziwiona dziewczyna.
- Jeśli coś ci się stanie, wszystkie obowiązki  Prefektów Naczelnych spadną na mnie – powiedział z ironicznym uśmiechem na twarzy.
Hermiona nie uwierzyła mu do końca, ale nie zadawała więcej pytań. Draco zauważył, że się trzęsie.
- Zimno ci? –zapytał
- Trochę
Ślizgon przykrył ją drugim kocem. Podał jej tacę z tostami
- Zjedz, pewnie jesteś głodna.
Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo chce się jej jeść. Wzięła tosta i zjadła go powoli. Draco odezwał się po chwili:
- Na szafce jest Eliksir Słodkiego Snu. Wypij, nie chcę żebyś jęczała całą noc – uśmiechnął się dwuznacznie.
- Malfoy! – obrzuciła go karcącym spojrzeniem, kiedy coś do niej dotarło – Jak to całą noc?!
- Normalnie, nie wrócisz do siebie, zostaniesz tutaj. Jesteś za słaba.
- Nie ma mowy! Chcę wrócić do  mojego dormitorium. Jak ty to sobie wyobr…
- Slytherinie, dopomóż! Granger, zawsze musisz tak dużo mówić? Wypij ten eliksir i idź spać.
- Nie wypiję go. – nienawidziła, gdy ktoś jej rozkazywał. Chociaż rozsądek podpowiadał jej, że to lepsze rozwiązanie, nie miała zamiaru słuchać blondyna.
- To nie pij, idź spać bez niego.
- A ty?- zapytała
- Co, ja?
- Gdzie będziesz spał?
- Na fotelu, albo na kanapie.
- Jeśli chcesz, ja mogę iść na sofę
- Nie. – Ślizgon ucieszył się, że mu uległa. Będzie miał z nią mniej problemów.
Hermiona nie powiedziała już nic, przekręciła się na bok i próbowała zasnąć. Ale nie mogła, dręczyły ją myśli, dlaczego Draco to robi. Może on też ją polubił? Ona się nie oszukiwała. Lubiła go. Był zabawny, w pewnym sensie uroczy, przystojny i miał „to coś”. Ale to niemożliwe. Malfoy nie mógł jej lubić.
A Ślizgona dręczyły podobne myśli. Chciał się zaprzyjaźnić z tą dziewczyną, ale to nie było możliwe.  Przestał zaprzątać sobie tym głowę i poszedł pod prysznic.
Po kilkudziesięciu minutach znów usłyszał, że Gryfonka przekręca się w łóżku przez sen.
- Mówiłem, żebyś wypiła eliksir – westchnął do siebie. Podszedł do łóżka. – Granger, spokojnie, to tylko sen, wszystko jest dobrze – usiadł obok niej wciąż szepcząc. – Już jest okej.- Zaczął się podnosić, żeby wrócić na swoje miejsce, kiedy dziewczyna złapała go za rękę.
- Nie idź. –powiedziała cicho.
Ślizgon zaskoczony sytuacją położył się obok niej. Będzie zła, ale sama to zaproponowała, pod wpływem gorączki, ale zaproponowała. Nawet nie wiedząc kiedy, oddalił  się w objęcia Morfeusza.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejko :3 Jest nowy rozdział, szczerze nie podoba mi sie, ale trzeba było wyjaśnić w nim kilka spraw i sprostować relacje międze głównymi bohaterami ;)
Serdecznie zapraszam też na tego bloga: http://this-love-will-survive-all.blogspot.com/ :)
JEŚLI CZYTASZ, ZOSTAW CHOCIAŻ KRÓTKI KOMENTARZ ;)
Pozdrawiam, Mrs Black :3

6 komentarzy:

  1. Jak ja nienawidzę Astorii!! A opiekuńczy i czuły Draco... ah. Cud, miód i malinka ♥ Oj, Miona będzie zła, ale końcówka mnie powaliła. "Będzie zła, ale sama to zaproponowała, pod wpływem gorączki, ale zaproponowała." :D Czekam na next
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej... rozdział jest świetny! a Astoria... grrr... nienawidzę. jak ona mogła?! cuuudo jak Draco zaopiekował się Hermioną... czekam na ciąg dalszy :)
    ps. uwaga na literówki. np. Jesteś w Miom dormitorium.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wspanialy! <3
    Zostaw u mnie swój komentarz i obserwację, odwdzięczę się za wszystko!
    dorey-doorey.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. boooskie ! Przeczytałam wszystkie 7 i idę czytać 8 :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo! Jak słodko <3
    Niestety nie mam czasu, aby się rozpisywać bo lecę czytać następny rozdział :D
    Wenyy!
    ~Crucio

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. Każdy z nich jest motywujący, więc zachęcam do zostawienia po sobie śladu ;)