Hermiona poczuła promienie słońca
na swojej twarzy. Nie otwierając oczu chciała się przeciągnąć, ale… nie mogła.
Otworzyła oczy. Obok niej spał Draco i obejmował ją w talii.
- Malfoy!
- Nie krzycz Granger, chcę spać –
wymruczał w poduszkę.
- Co to ma znaczyć?! Dlaczego
spałam z tobą w jednym łóżku?! Chcę natychmiast iść do mojego dormitorium! Co
ty w ogóle robisz?! Kto pozwolił ci tu wejść?! Mówiłeś, że będziesz spał na
sofie! – na te słowa chłopak uśmiechnął się ironicznie. – I dlaczego na
Merlina, się tak szczerzysz?!
- Tak się składa, że nikt mi nie
pozwolił z tobą spać… – powiedział najspokojniejszym tonem, na jaki było go
stać.
- Więc dlaczego… - krzyczała
oburzona dziewczyna. Co on sobie wyobrażał?! Przez ostatnie 7 lat nienawidził
jej, patrzył sobie spokojnie, kiedy była torturowana przez Bellatrix, a teraz
wpakował się jej do łóżka.
- … sama zaciągnęłaś mnie do
łóżka siłą – wypowiadając te słowa nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Nie kłam! To niemożliwe! Jesteś
bezczelnym, głupim, aroganckim, skretyniałym arystokratą!
- Draco, zostań, nie odchodź –
powiedział piskliwym głosem chłopak. Teraz na jego twarzy gościł szeroki
uśmiech.
- Nigdy, NIGDY tak nie
powiedziałam!- oburzyła się jeszcze bardziej
- Mówiłaś tak wczoraj, w nocy.
- Co?! – pamiętała jak zasypiała
u Ślizgona w łóżku, później nic. Czy to możliwe? Byłą pod wpływem gorączki, ale
nie przyzna mu racji! Ma przecież swoją dumę! – Nienawidzę cię – prychnęła i
wyszła z dormitorium.
Na szczęście wybrała drzwi, które nie prowadziły przez pokój wspólny
Ślizgonów. Tylko tego jej brakowało, żeby zaczęły krążyć o nich jakieś plotki.
Po chwili stała już przed
drzwiami do swojego dormitorium. Na szczęście, jako jego właścicielka nie
musiała wypowiadać zaklęcia. Nie miała różdżki. Weszła do sypialni, zabrała z
szafy jakieś ubranie i poszła do łazienki. Nalała do wanny gorącej wody, weszła
do niej. Poczuła jak jej mięśnie się rozluźniają.
Zastanawiała się co ma zrobić. Powinna
powiedzieć McGonagall, nie ma różdżki, a na prawie wszystkich zajęciach jest
ona niezbędna. Ale jeśli jej powie, dyrektorka dowie się o tym, że została
animagiem. Nie wiedziała dlaczego, ale nauczycielka transmutacji przestała ją
lubić. Jej zachowanie było całkiem inne, niż w poprzednich latach. Nie. Nie
powie jej tego. Zemści się na tej wywłoce sama. Podły uśmiech wpełzł na jej
twarz. A zemsta będzie słodka.
Woda zrobiła się chłodna. Ech,
życie bez magii było strasznie uciążliwe. Musiała wysuszyć się ręcznikiem i
poczekać aż włosy same jej wyschną. Musi jakoś odzyskać różdżkę. Ubrała się i
wyszła do salonu. Usiadła na sofie, wzięła jakąś książkę i zaczęła czytać.
Zacznie zastanawiać się nad zemstą później.
Siedziała tak kilkanaście minut,
kiedy usłyszała ciche, ale stanowcze pukanie do drzwi.
- Proszę. – powiedziała.
Drzwi się otworzyły.
- Och, jak ja się cieszę, że was
widzę! – krzyknęła uradowana Hermiona, przytulając się do Harrego i Rona. – Jak
się tu znaleźliście? McGonagall wam pozwoliła?
- Tak Miona, mamy jej pozwolenie
– powiedział Ron i uśmiechnął się lekko – Ale opowiadaj, co się stało.
- Właśnie, martwiłem się, kiedy
nie przyszłaś na spotkanie – dodał Harry.
Usiedli na sofie, a brązowowłosa
opowiedziała im całą historię.
- I co teraz zrobisz?- zapytał
Ron, kiedy skończyła – Pójdziesz do McGonagall?
- Zapomnij. – odpowiedziała
krótko.
Harry i Ron popatrzyli na siebie
zdziwieni. Hermiona często zwracała się do nauczycieli. Gdyby coś takiego stało
się kilka lat wcześniej, dyrektor już by wiedział. Wojna zmienia ludzi.
- Zemszczę się.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z
prawdziwą Hermioną Granger? - zapytał stanowczym tonem Harry, ale na jego
ustach błąkał się delikatny uśmiech. Wszyscy troje się zaśmiali.
- Mionka, wiem, że to
nienajlepszy pomysł, ale jeśli już jesteśmy tu wszyscy, to chciałem zapytać,
czy dowiedziałaś się czegoś o Malfoyu. – zapytał po chwili Wybraniec.
Hermiona zastanawiała się co
powiedzieć, ale w końcu stwierdziła, że opowie im całą prawdę. Są w końcu jej
przyjaciółmi, zrozumieją.
- Tak, Harry. Jestem całkowicie
pewna, że jest czysty. – powiedziała spokojnie.
- Co?! – krzyknął Ron.
- Zmienił się, nie zwraca nawet
uwagi na czystość krwi.
- Hermiono, jesteś pewna? - zapytał Chłopiec-Który-Przeżył
- Tak. Wczoraj, kiedy wróciłam do
dormitorium siedział ze mną, kiedy zasnęłam zabrał mnie do siebie i…
- CO?! – przerwał jej Ron.
- Tak Ronaldzie, zabrał mnie do
swojego prywatnego dormitorium, podał eliksiry i zaopiekował się mną. Obiecał,
że pomoże mi z Greengrass.
- Miona, nic ci nie zrobił?
Przecież to śmierciożerca! Mógł cię zabić, albo…
- Ron! Powinieneś być mu
wdzięczny, że mi pomógł! Powiedziałam przed chwilą, że jest czysty. I wiesz co?
– Gryfonka naprawdę się zdenerwowała – Lubię go. Jest moim przyjacielem!
Na twarzy rudzielca pojawił się
strach.
- Miona, czy on ci coś zrobił?
Zaczarował cię? On nie jest twoim przyjacielem! To nic nie warty śmierciożerca!
Nie możesz go lubić!
- Ron! – do rozmowy wtrącił się
Harry – Wojna się skończyła, a Miona ma prawo sama decydować, z kim będzie się
przyjaźnić.
- Dziękuję, Harry. – powiedziała,
cały czas patrząc ze złością na Weasleya.
- Ron, musimy już wracać.
Pożegnali się, Hermiona usiadła
na sofie. Była naprawdę wdzięczna Harremu, przynajmniej on ją zrozumiał.
Dlaczego Ron się tak zdenerwował? Zawsze nie lubił Malfoya, ale to nie jego sprawa,
z kim się zadaję. – myślała – Oboje wydorośleli, nie chcieli się kłócić.
Jej rozmyślania znów przerwało
pukanie do drzwi. Wstała i otworzyła je. Zobaczyła… Rona.
- Zapomniałeś czegoś? – zapytała
obojętnie.
- Miona, chciałem cię przeprosić
– wszedł do pokoju i zamknął drzwi – Nie powinienem się unosić, ale wiesz, że
go nienawidzę. Kiedy powiedziałaś, że go lubisz, to… poczułem się zazdrosny.
Hermiona, odkąd widzieliśmy się na wakacjach, zrozumiałem coś. Kocham cię. –
powiedział i popatrzył na nią wyczekująco.
Nastała niezręczna cisza.
- Oh, Ron. Jesteś moim
przyjacielem, kocham cię, ale… ale, jak brata. Nie chcę cię ranić, ale taki
związek nie miałby szans.
- Rozumiem – popatrzył na nią
smutno – Mam nadzieję, że to nie zmieni naszych relacji. Po prostu musiałem to
powiedzieć. Kocham cię i chcę twojego szczęścia. – powiedział i pocałował ją
krótko w usta. – Gdybyś zmieniła zdanie, będę czekał.
Wyszedł. Hermiona była w kropce.
Tyle przykrych zdarzeń w jednym czasie. Poszła do sypialni, położyła się w łóżku
i cała przykryła kołdrą. Długo jednak nie mogła zasnąć. Myślała o tym, co
powiedział Ron. Cieszyła się, że nie krzyczał, nie próbował jej wmówić, że ona
też go kocha. Owszem, darzyła go miłością, ale taką miłością jak Harry’ego.
Kochała ich jak braci, których nigdy nie miała. Podejrzewała, że podoba się
Ronowi, ale była pewna, że nie odważy się jej tego powiedzieć. Mogliby
spróbować, ale brązowowłosa nie wyobrażała ich sobie jako małżeństwo. A po co
wiązać się z kimś, z kim nie miało się zamiaru spędzić reszty życia?
Postanowiła sobie, że zrobi wszystko, żeby ich przyjaźń przetrwała.
Kiedy w końcu Ron przestał
zaprzątać jej myśli, zaczęła zastanawiać się, czy może nazwać Malfoya swoim
przyjacielem. Powiedziała to, bo się zdenerwowała. Teraz chciała pomyśleć o tym
na spokojnie. W sumie, po ostatnich wydarzeniach mogłaby tak o nim powiedzieć.
Zaopiekował się, nie żądał wyjaśnień, czuła, że był bardzo zły na Astorię.
Przekonała się, że kiedy ktoś się do niego zbliży, Draco staje się świetnym
przyjacielem. Z takimi myślami odpłynęła w krainę snu…
***
Kiedy wstała rano, była zmęczona i zdezorientowana. W
ostatnich miesiącach jej życie wywróciło się do góry nogami. Był poniedziałek. Postanowiła,
że nie pójdzie na lekcje. Powie Ginny, żeby ją usprawiedliwiła. Może
powiedzieć, że jest chora. Zadziwiła samą siebie, dwa lata wcześniej zrobiłaby
wszystko, żeby tylko nie opuścić zajęć. Udała się do pokoju wspólnego Gryfonów,
a później do dormitorium dziewcząt. Ginny jeszcze spała, było dość wcześnie.
Podeszła do łóżka i szybko położyła się obok Rudej tak, że ta przesunęła się o
kilkanaście centymetrów.
- Gin, wstawaj.
- Nieee.
- Ginewro! – powiedziała groźnie Hermiona
- Nie mów tak do mnie!- zerwała się z łóżka.
- Jest sprawa. Musisz usprawiedliwić mnie na lekcjach. Powiedz,
że jestem chora, czy coś.
- Jasne. Co zamierzasz robić?
- Nie wiem jeszcze. Ale pójdę już musisz się ogarnąć –
powiedziała i przestała ukrywać uśmiech. Ginny miała okropnie rozczochrane
włosy, rozmazany makijaż i cienie pod oczami. – Co robiłaś w nocy?
- Ah, nie, yy… nie ważne – plątała się Ruda.
Hermiona nie naciskała, jeśli będzie chciała, to jej powie.
Pewnie znów była na randce. Ginny podobała się wielu chłopakom. Z resztą nie
było się czemu dziwić, była bardzo ładna, inteligenta, była kapitanką drużyny
Gryfonów, a to imponowało facetom. Czasem Hermiona jej zazdrościła.
Rzuciła krótkie ,,pa” i wyszła. Stwierdziła, że nie pójdzie do swojego dormitorium, tylko
przejdzie się po zamku. Uczyła się tutaj już siedem lat, ale nie poznała
wszystkich tajemni szkoły. Wątpiła, że ktokolwiek ogarnął kiedyś ten zamek.
Przez kilka minut chodziła po czwartym piętrze, później
postanowiła wracać. Szła jakimś korytarzem, kiedy kilka metrów przed sobą
zobaczyła Greengrass.
- Czego tu szukasz, wywłoko?! – krzyknęła niewiele myśląc.
Musi się zemścić, a to świetna okazja.
- I co szlamo? Myślisz, że jak zaczepiasz lepszych od
siebie, to będziesz bardziej lubiana? – zapytała z kpiną w głosie, ale na jej
twarzy malował się lekki strach.
- Ja przynajmniej myślę. Dlaczego mi to zrobiłaś?
- Ty dobrze wiesz, dlaczego.
- Naprawdę gratuluję ci mózgu. Gdybym wiedziała, to bym nie
pytała. – powiedziała zbliżając się w stronę Ślizgonki.
- Nie wstyd ci zwracać się do lepszych? Jesteś tylko tępą,
szlamowatą…
Nie dokończyła, bo ręka
Hermiony wylądowała na jej policzku. Greengrass nie została jej dłużna.
Hermiona nie miała zamiaru odpuścić. Zamkniętą pięścią uderzyła ją w nos. Zanim
Ślizgonka zdążyła zareagować, Hermiona podbiła jej oko. Astoria pociągnęła
szatynkę za włosy, a ta przewróciła ją na ziemię. Uderzyła ją w twarz jeszcze
raz. Brunetka straciła przytomność. Hermiona popatrzyła na nią. Miała podbite
oko, nos chyba był złamany i ciekła z niego krew. Na policzku miała odciśnięty
ślad jej ręki, włosy posklejane krwią. Gryfonkę coś tchnęło, sięgnęła do szaty
Greengrass i wyjęła z niej dwie różdżki. Swoją zabrała, a drugą rzuciła przed
siebie. Niech ta szmata jej szuka.
Ach, jak przyjemnie było znów poczuć ten przepływ magii w
swojej dłoni!
Bez wyrzutów sumienia wróciła do swojego dormitorium.
Machnęła krótko ręką i jednym zaklęciem doprowadziła pokój do porządku.
Weszła do łazienki i popatrzyła w lustro. Była trochę poobijana,
ale w porównaniu do Astorii, to nic. Miała lekko rozciętą dolną wargę i siniaka
na policzku. Wypowiedziała zaklęcie. Rozcięcie się zagoiło, a z siniaka pozostał
niewielki ślad, który z łatwością mogła zakryć makijażem.
Kiedy już ochłonęła po całym zdarzeniu, doszła do wniosku,
że wojna bardzo ją zmieniła. Wątpiła, że kilka lat temu zdobyłaby się na coś
takiego. Ale nie żałowała, tej wywłoce należało się więcej!
Reszta dnia minęła jej spokojnie. Czytała notatki od Ginny,
kiedy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyła i zobaczyła w nich… Malfoya. Opierał się nonszalancko o futrynę z tym swoim
ironicznym uśmieszkiem.
- O co chodzi? – zapytała
- Granger, to prawda, że pobiłaś się z Greengrass? –zapytał
- Może. Nie twoja sprawa.
- A właśnie, że moja. – wszedł do pokoju i zamknął drzwi. –
Ta idiotka przyszła do mnie i zaczęła się żalić.
- Jeśli już musisz wiedzieć, to tak.
- Nie spodziewałbym się tego po tobie. – podszedł do kanapy
i usiadł, jakby był w swoim dormitorium.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz, Malfoy. – w tym
momencie do głowy wpadł jej iście szatański, genialny plan.
- Na przykład?
- Jestem bardzo mściwa. I mam dla ciebie propozycję. – na jej
twarz wpełzł podły uśmiech.
______________________________
Witam :3
Na początek chciałam życzyć wszystkim, którzy to czytają, a przede wszystkim komentują, zdrowych, wesołych, rodzinnych Świąt Wielkanocnych ;)
I jeszcze taka sprawa, gdyby się komuś nudziło, to proszę pospamowac koledze: http://ask.fm/Bilon22 :)
A co do posta, to mało tu Dramione, ale zapewniam, że w następnych rozdziałach będzie duuużo więcej.
Pozdrawiam, Mrs Black
JEŚLI CZYTASZ, SKOMENTUJ :)
wspaniały rozdział! :)
OdpowiedzUsuńsama piszę i wiem jakie to wspaniałe :)
życzę dużo duzo weny ^^
pozdrawiam ciepło ;*
ayuna-chan.blogspot.com
ślicznie napisane!
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do LA! :D
wiecej info u mnie havefrozenhair.blogspot.com
Jak mogłaś skończyć w takim momencie? Ja musze wiedzieć co to za plan! Wdech i wydech, uff. Wybacz mój wybuch złości, ale jestem bardzo ciekawska :D Tak jak osoby wcześniej komentujące potwierdzam, iż rozdział jest wspaniały i świetnie napisany. Kocham to opowiadanie *.* Coś Ty mi zrobiła? Uzależniłam się od tego :D Pozdrawiam i czekam na next.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękne to jest xD :* masz świetny styl pisania zapraszam do siebie http://wyslemycisedeszhogwartu.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń