niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 13

Z dedykacją dla Natived, bo jej komentarze są mega motywujące.

*****

- Granger.
- Mhhh
- Granger, wstawaj – na jego twarz wpełzł podły uśmiech, a w głowie zrodził się szatański plan.
- Nie – odpowiedziała dziewczyna z twarzą wtuloną w poduszkę.
- Czyżby, pani Prefekt? – spojrzał na zegarek – Godzina dziesiąta, trzydzieści siedem minut i dwadzieścia dwie sekundy. Sześć godzin, dwadzieścia dwie minuty i  trzydzieści osiem sekund do rozpoczęcie Balu Bożonarodzeniowego – powiedział spokojnym głosem.
- Co?!
Dziewczyna natychmiast zerwała się z łóżka, podbiegła do szafy i wyjęła pierwsze lepsze ubrania. Wpadła do łazienki, wzięła najszybszy prysznic w swoim życiu i ogarnęła się w mgnieniu oka. Kiedy wyszła z łazienki, Malfoy siedział w salonie i jak gdyby nigdy nic przeglądał Proroka Codziennego.
- Tak właściwie, co ty tutaj robisz, Malfoy? – zapytała Hermiona związując włosy w niedbałego koka.
- Och, Draco, dziękuję, że mnie obudziłeś, co ja bym zrobiła bez tak wspaniałego, przystojnego, inteligentnego, nieziemsko seksownego… - zaczął blondyn naśladując głos dziewczyny.
- I oczywiście skromnego.
- Właśnie tak Granger – uśmiechnął się do niej łobuzersko.
- Zostawmy już twoje ZALETY – zaakcentowała – i chodźmy zająć się Wielką Salą, zostało mało czasu.
~~~
- Malfoy! Na litość Godryka! Niczego nie potrafisz! Mówiłam, że to ma być po lewej! Lewa strona to ta druga, zapamiętaj!
- Nie  spinaj się tak Granger, nikt nie będzie zwracał na to uwagi.
- Jeszcze bardziej w lewo – Hermiona zignorowała jego poprzednią wypowiedź.
Dekorowali Wielką Salę już od dwóch godzin i powoli zbliżali się do końca. Oczywiście, nie obeszło się bez kłótni (przyp. aut. Jakżeby inaczej :D). Hermiona była tak zdenerwowana, że złościła się o każdy szczegół. W ten oto sposób, Draco oberwał dwa razy, za to, że jakaś ozdoba wisiała krzywo. Blondyn w ogóle nie rozumiał ekscytacji Gryfonki. Przecież to tylko zwykły Bal, po kilku godzinach i tak nie będzie zwracał na to większej uwagi.
Było dwadzieścia minut po trzynastej, kiedy definitywnie skończyli. Rozeszli się w sali wejściowej, Draco ruszył do lochów, natomiast Hermiona zaczęła wspinać się po schodach na siódme piętro. Kiedy w końcu doszła do swojego dormitorium rzuciła się na łóżko i zamknęła oczy. Naprawdę się zmęczyła, ale było warto.
Jej błogie nicnierobienie przerwał trzask drzwi. Szatynka podniosła niechętnie głowę i jęknęła na widok Ginny z masą kosmetyków i sukienką.
- Ty jeszcze nie zaczęłaś? Przecież zostało mało czasu! – krzyknęła entuzjastycznie Weasley.
- Ruda, jeszcze trzy godziny.
- No właśnie Miona, tylko trzy godziny, żeby zrobić cię  na bóstwo.
- Mnie? Dlaczego? – przeczuwała już, że Ginny wpadła na „genialny” pomysł.
- Dla Mal… Yyy… No, ten… To znaczy, zaczynasz Bal pierwszym tańcem, jesteś prefektem, organizowałaś to wszystko i takie tam.
Hermiona zmierzyła Gin wściekłym wzrokiem i oznajmiła, że idzie wziąć kąpiel. Nie miała ochoty przez najbliższe trzy godziny pindrzyć się przed lustrem niczym Greengrass. Chociaż nie, ta wywłoka pewnie tapetuje twarz już od rana.
Szatynka wyszła z wanny dopiero, gdy woda zrobiła się zimna. Kiedy tylko otworzyła drzwi, pożałowała, że rzuciła zaklęcie wyciszające. Ginny, ubrana, z pełnym  makijażem stała przed drzwiami z rękami skrzyżowanymi na piersi i mierzyła starszą Gryfonkę wzrokiem, którego nie powstydziłby się  sam Bazyliszek.
- Hermiono Jean Granger…
- Gin, błagam, daruj sobie i zrób mi ten makijaż – szatynka popatrzyła na przyjaciółkę z miną niewiniątka.
Pół godziny przed oficjalnym rozpoczęciem Balu Bożonarodzeniowego obie dziewczyny były gotowe. Para Prefektów Naczelnych musiała pojawić się w Sali Wejściowej wcześniej, a Ginny i Blaise wspaniałomyślnie postanowili, że dotrzymają im towarzystwa i jak Diabeł powiedział: „Dopilnują, aby ta dwójka nie zniszczyła imprezy, którą sama przygotowała.”
~~~
- Ile można czekać? Miała tutaj być już pięć minut temu.
- Oj, Smoku, wiesz jakie są kobiety – Blaise, w przeciwieństwie do Draco nie miał powodów, aby się denerwować.
- A co jeśli znowu zaatakował ją jakiś troll w łazience, albo jakaś ogromna żelka? Albo gorzej, co jeśli Łasic przyjechał do Hogwartu i… - umilkł w pół słowa i nawet nie wysilił się, aby zamknąć usta.
- Co…? – zaczął Blaise, ale wtedy zobaczył, w którym kierunku patrzył jego przyjaciel.
- Jest… - zaczął Draco
- Piękna – skończył Diabeł.
I choć myśleli o tym samym, to każdy z nich mówił o innej dziewczynie. Hermiona i Ginny schodziły powoli ze schodów z uśmiechami na ustach.
Blaise wpatrywał się w swoją kobietę jak urzeczony. Czarna sukienka bez ramiączek, do połowy uda idealnie podkreślała jej sylwetkę. Środkowa część kreacji była zrobiona ze skóry, natomiast po bokach znajdowały się koronkowe wstawki. Talię ozdabiał pas wysadzany drobnymi kamyczkami, a wysokie, czarne szpilki wydłużały nogi  Ginny. 
Draco jednak nie zwrócił większej uwagi na Weasley. Przekonał się, że sukienka wygląda dużo lepiej na Hermionie, niż mógł to sobie wyobrazić. Długa, wykonana z delikatnego, granatowego materiału, błyszcząca na dole suknia była wprost stworzona dla dziewczyny. Trójkątny dekolt podkreślał piersi, a wcięcie w talii wyszczuplało i tak chudą Gryfonkę. Na twarzy miała delikatny, prawie niewidoczny makijaż, a jej włosy były misternie upięte w eleganckiego koka.
- Nieźle wyglądasz, Granger – powiedział Draco z lekko ironicznym uśmiechem.
- Tylko nieźle? – zapytała. – Wydawało mi się, że twoja szczęka z podłogi powiedziałaby coś więcej, niż tylko ,,nieźle”.
Ślizgon chciał odpowiedzieć, ale nie miał pomysłu na żadną błyskotliwą odpowiedź. Prawda była taka, że nie przypominał sobie, aby widział piękniejszą kobietę. Już w czwartej klasie był pod wrażeniem tego, jak zmienił się wygląd Hermiony w ciągu kilku godzin. Wtedy zrobiła to dla Kruma. Teraz czuł satysfakcję, ponieważ dla niego wyglądała jeszcze pięknie. Zaraz. Jak to dla niego? Zabolała myśl, że Hermiona wcale nie robiła tego dla niego, ale dlatego, że musiała jakoś prezentować się na balu, który sama organizowała.
Uczniowie powoli schodzili się do Wielkiej Sali. Po kilku minutach przyszła McGonagall, aby udzielić ostatnich wskazówek i zaprosić Ginny i Blaise’a na salę.
Para Prefektów naczelnych powolnym krokiem ruszyła w kierunku Wielkiej Sali. W zamku zaczęła grać poważna muzyka. Kiedy pojawili się wewnątrz pomieszczenia, wszystkie głosy ucichły, a głowy zwróciły się w ich stronę. Męska część uczniów patrzyła  na Hermionę z zachwytem, a na Draco z zazdrością. Natomiast żeńska część, patrzyła z wypiekami na twarzy na przystojnego Ślizgona, a dziewczynę próbowała zabić wzrokiem.
Pierwsza myśl Hermiony, kiedy weszła do Wielkiej Sali, była taka, że warto było się postarać. Kilkadziesiąt czteroosobowych stolików zostało ustawionych pod ścianą. Na śnieżnobiałych obrusach stały wazony, każdy z niebieskim kwiatem w środku. Bogata zastawa dopełniała całość. Białe i granatowe dekoracje na ścianach nadawały pomieszczeniu elegancki wygląd.
Hermiona musiała przyznać , że Draco wspaniale tańczy. Był stanowczy, ale delikatny. Piosenka powoli dobiegała końca, i gdy ostatnie nuty ucichły, ukłonili się i ruszyli do stolika, przy którym siedzieli Blaise Ginny. Kiedy usiedli, ze swojego miejsca wstała profesor McGonagall.
- Witajcie na tegorocznym Balu Bożonarodzeniowym. W tym roku przygotowała go para Prefektów Naczelnych, Hermiona Granger i Draco Malfoy – dyrektorka zrobiła pauzę, a po sali przetoczyła się fala oklasków – Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. Przypominam, że uczniowie szóstych i siódmych klas mają możliwość opuszczenia zamku na Sylwestra. Młodsi studenci, mogą to zrobić jedynie za pisemną zgodą rodziców. Ze spraw organizacyjnych to tyle. Życzę miłej zabawy. –Dyrektorka klasnęła w dłonie, a na stolikach zmaterializowały się różne potrawy.
Kiedy tylko talerze zalśniły czystością, a na scenę wkroczyły Fatalne Jędze, Diabeł porwał swoją partnerkę i ruszył z nią na parkiet. W pierwszej chwili Draco chciał poprosić Hermionę o taniec, ale stwierdził, że to byłoby zbyt nachalne. „Jeszcze pomyśli, że mi zależy.”, a później „Smoku, myślisz jak baba.” Nie minęło pięć minut, a blondyn przeklinał w myślach swoje zachowanie. Do Hermiony podszedł Krukon, David Crinkle, zaprosił ją do tańca, a dziewczyna bez wahania przyjęła propozycję. Draco pomyślał, że wyglądają, jakby się znali. Obiecał sobie, że porozmawia o tym z Granger, ten cały David mu się nie podobał. Chwileczkę… Czy on był zazdrosny?! Nie, martwił się tylko o Granger, bo… No właśnie dlaczego? Jego przemyślenia przerwał jakże „uroczy” głos jego „przyjaciółki”.
- Dracusiu, dlaczego siedzisz tutaj sam?- zaszczebiotała Astoria.
Ślizgon obrzucił ją krytycznym wzrokiem. Miała na sobie wściekle różową, krótką, sukienkę, która bardziej przypominała bluzkę i odsłaniała duuużo więcej, niż zakrywała.
- Zatańczmy – nie zraziła się tym, że blondyn kompletnie ją zignorował i patrzył na nią z grymasem na twarzy.
Draco domyślił się już, że nie uwolni się od tej nachalnej dziewczyny i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu ratunku. W tym momencie skończyła się piosenka, a on ujrzał uśmiechniętą Hermionę wracającą do stolika. Nie zastanawiając się długo, całkowicie olał pannę Greengrass i prawie pobiegł do Gryfonki.
- Granger, ratuj mnie! – szepnął
- Co? Przed czym mam… - w tym momencie za plecami Ślizgona ujrzała Astorię. –Och, rozumiem. A co będę z tego miała? –zapytała z iście diabelskim uśmiechem na ustach.
- Spędzasz zdecydowanie za dużo czasu z Diabłem i Wiewiórką- powiedział z rezygnacją Draco i zaczął tańczyć z szatynką, ponieważ Greengrass była już wyjątkowo blisko.
- Możliwe. Więc co będę z tego mieć?
- Satysfakcję? – zapytał z nadzieją Malfoy, chociaż znał już odpowiedź.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
- Na rany Salazara, Granger, zrobię wszystko, ale spław jakoś tę wywłokę.
Hermiona liczyła na właśnie taką odpowiedź. Nie wiedziała co w nią wstąpiło, może rzeczywiście był to wpływ Diabła, ale nagle poczuła chęć zdenerwowania tego Ślizgona.
Popatrzyła na dziewczynę, która zbliżała się coraz szybciej i gdy ta miała już coś powiedzieć, Hermiona bez zastanowienia wpiła się w usta blondyna. Jako, że Greengrass stała tuż obok, nie było mowy o udawanym pocałunku. Gryfonka zdziwiła się, że Malfoy nie protestował. W tym momencie nie obchodziło jej to, że niedawno byli wrogami i to, że Draco niczego do niej nie czuł. To zwykły pocałunek, który nic nie znaczył. Przecież… Nie takie rzeczy już robiła.
Uchyliła lekko powiekę i z zadowoleniem dostrzegła, że Ślizgonka oddala się od nich szybkim krokiem.
- Wybacz Malfoy, musiałam – naprawdę nie wiedziała, co podkusiło ją do takiego zachowania, ale przecież… raz się żyje!
Blondyn uśmiechnął się ironicznie, ale nic nie odpowiedział. Kiedy skończyła się piosenka, oboje ruszyli do swojego stolika. Zastali tam Ginny i Blaise’a. Porozmawiali chwilę, po czym para znów udała się na parkiet, natomiast do Draco i Hermiony dosiedli się Pansy Parkinson z Teodorem Nottem. Szatynka ostatnimi czasy zaprzyjaźniła się ze Ślizgonką i była pod wrażeniem zmiany, jaką przeszła przez niecałe dwa lata. Wcześniej Pansy  była tak zapatrzona w Księcia Slytherinu jak Greengrass i zachowywała się bardzo podobnie. W tym roku zaczęła ubierać się normalnie i zakończyła znajomość z Astorią.
Z kolei z Teodorem zdarzyło jej się zamienić  wcześniej kilka słów w bibliotece. Mimo, że był czystej krwi i nie przepadał za towarzystwem mugolaków, to szanował Hermionę za jej wiedzę i umiejętności. Sam był inteligentny i cenił sobie towarzystwo ludzi, z którymi mógł porozmawiać na poziomie.
Przesiedzieli tak kilka minut po czym postanowili potańczyć.
Zbliżała się druga w nocy.
- Blaise, idę do toalety, za chwilę wrócę – powiedziała Ginny do swojego chłopaka.
- Mogę na ten czas porwać Hermionę? – Zabini puścił do niej oko.
- O to powinieneś pytać raczej Malfoya – powiedziała i wyszła.
~~~

Piętnaście minut później Ginewra Weasley wracała z łazienki. Kiedy weszła do Wielkiej Sali i spojrzała w miejsce, gdzie wcześniej zostawiła przyjaciół, stanęła jak spetryfikowana. Łzy momentalnie napłynęły jej do oczu. Nie wierzyła w to, co widzi. Wybiegła z pomieszczenia i zamknęła się w jakiejś pustej klasie, dopiero po chwili zorientowała się, że jest to łazienka Jęczącej Marty. Nie dopuszczała do siebie takiej myśli, przecież to było nie możliwe. Nie mieściło się to w jej rudej główce. Jej chłopak i najlepsza przyjaciółka obściskiwali się, kiedy ona była w toalecie.

_____________________________________________________________
Hej, haj, helou :D Przybywam z nowym rozdziałem. Chyba dosyć szybko, jak na mnie, prawda? Spędziłam nad nim cały dzień, ale muszę przyznać, że bardzo przyjemnie mi się go pisało. Nie jest najlepszy, ale mnie (mi? Nigdy nie wiem jak to napisać ;-;) się podoba. Końcówka miała zaciekawić, zaintrygować. Chyba nie wyszło ;_;
No, ale ocenę pozostawiam Wam.
I jak zwykle, taka prośba, jeśli czytasz, zostaw komentarz . Nie musi być mega długi, po prostu chciałabym wiedzieć ile osób, przegląda moje wypociny. 
Pisząc rozdział słuchałam sobie śpiewu Toma Feltona :3 Ktoś wiedział, że on śpiewa? O: Ja dowiedziałam się dzisiaj ._.
No tak, nie przedłużając, mam nadzieję, że choć trochę się podoba. Pozdrawiam,
Mrs Black 

9 komentarzy:

  1. ''Rozdział 13, pechowy''. Przez ten prorok codzienny od razu zrozumiałam że ma to coś wspólnego z Harrym Potterem. Jeszcze ta Hermiona <3 Przykre że nie czytałam, ale idą wakacje i chyba nadążę wszystko od początku tutaj nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega super roździał. Czekam na reakcje Draco.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Naprawdę potrafisz zaskoczyć! sprawdzam aktualności w obserwowanych i nagle BUM! Widzę kolejny rozdział na twoim blogu. Zaglądam i tu czeka mnie jeszcze większe zaskoczenie! Rozdział z dedykacją dla mnie! Dziękuję Ci bardzo za ten gest! I jeśli moje komentarze dają ci choć trochę motywacji to bardzo się cieszę. A rozdział 13 na pewno nie jest pechowy, bo wyszedł ci wprost wspaniale. Gdy się go czyta czuć w nim taką lekkość i płynność. Końcówka jest naprawdę intrygująca. Po tym wszystkim co się działo - zwłaszcza po pocałunku Hermiony i Malfoya - naprawdę się tego nie spodziewałam. Ale właśnie za to cię kocham coś tak zaskakującego, przewrotnego i oryginalnego można znaleźć tylko u ciebie.
    Pozdrawiam cię gorąco :)
    Chyba nie muszę dodawać, że czekam na next - to oczywiste!
    Natived

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze się zastanawiasz, czy mnie motywują. Każdy Twój komentarz czytam z tzw. bananem na twarzy :D

      Usuń
  4. pełen szacun ! świetnie się to czyta. Bardzo mi się podoba :) Zajrzysz ? http://zogniem.blogujaca.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam całego bloga, tylko miniaturkę zostawiłam sobie na koniec :) Bardzo fajnie, nie komentowałam wszystkiego bo bardzo nie lubie gdy komentarze mają być zatwierdzane.
    Pozdrawiam i weny życzę
    PS. Oczywiście zapraszam do nie i proszę o zostawiani informacji o nowych rozdziałach na
    nie-oceniaj-po-pozorach-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne ;) zapraszam do siebie ---------> http://just-trust-me-avril.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na land-of-grafic.blogspot.com po odbiór szablonu!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kawał dobrej roboty ! :D to tyle w tym temacie ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. Każdy z nich jest motywujący, więc zachęcam do zostawienia po sobie śladu ;)