Hermiona siedziała w swoim
dormitorium zatopiona w lekturze. Była w swoim żywiole. W tej chwili liczyła
się tylko ona i świat opisany w książce. Uwielbiała czytać, zapomnieć choć na
chwilę o swoich problemach i zająć się bohaterami, jednocześnie czując ten
zapach książek, dotykać ich. I nagle z pięknego świata wyrwało ją pukanie do
drzwi. Podeszła i otworzyła, zobaczyła Ginny, wpuściła ją do środka.
- O co chodzi Ginny? – zapytała
- Chciałam sprawdzić, czy jeszcze
jesteś...
- A gdzie miałabym być? - przerwała jej zaskoczona Granger
- Oh Miona, miałaś się spotkać z
Harrym!
- Cholera, Ginny, jesteś genialna
– pocałowała przyjaciółkę w policzek, podbiegła do szafy i zaczęła się ubierać
- No wiem, wiem. – powiedziała
uśmiechnięta Ruda – Ale lepiej się pośpiesz, jesteś już spóźniona.
Hermiona wstała wyjęła garść
proszku Fiuu i rzuciła nim w płomienie, które stały się szmaragdowozielone.
Kompletnie zapomniała o tym spotkaniu i zapomniała zapytać McGonagall o zgodę
na korzystanie kominka.
- Kryj mnie – powiedziała tylko
do Ginny
- Co? Ale jak, Hermiona… - słowa
Ginny nie docierały do brązowowłosej, która była już daleko.
Gryfonka znalazła się w barze Pod
Trzema Miotłami, pośpiesznie oczyściła swoje ubranie i przeczesała
pomieszczenie wzrokiem. Przy najbardziej oddalonym stoliku siedział samotnie
Harry. Wstał, kiedy zobaczył przyjaciółkę.
- Oh, Harry, przepraszam za
spóźnienie, kompletnie zapomniałam, rozumiesz nauka…
- Doskonale rozumiem Hermiono,
nie ma o czym mówić – przytulił dziewczynę – A więc opowiadaj, co u ciebie.
- Wybacz, ale właśnie złamałam
regulamin, nielegalnie używając sieci Fiuu w szkole, więc nie mamy dużo czasu,
lepiej mów od razu, o czym chciałeś porozmawiać. – powiedziała szybko Gryfonka.
-Eee… Jasne… Tak, tak. –
powiedział zmieszany Harry.
Zamierzał porozmawiać na luzie z
przyjaciółką, podlizać się, przygotować ją na tę wiadomość. No cóż, będzie
musiała jakoś to znieść.
- Słuchaj Hermi, wiem, że
będziesz źle nastawiona do tego pomysłu, ba, może mnie za to znienawidzisz, ale
tylko ty możesz mi pomóc i…
- Okej Harry, zrozumiałam zły
pomysł, nie spodoba mi się, nie owijaj w bawełnę, mogę zostać ukarana za
wymykanie się z zamku wieczorem. – powiedziała nieco zdenerwowana dziewczyna,
lubiła bezpośrednie osoby.
- No… tak, wybacz. Ehh… Jak
wiesz, jestem aurorem. Obowiązuje mnie tajemnica zawodowa, ale jak mówiłem,
jesteś jedyną nadzieją, więc liczę, że nie powiesz nikomu, oprócz Ginny o tej
‘misji’ – Wykonał palcami znak
przypominający cudzysłów – Zajmuję się teraz sprawdzaniem, czy śmierciożercy,
którzy nie siedzą w Azkabanie, naprawdę stali się dobrzy. Jednym z takich nich
jest Malfoy, został uniewinniony, bo utrzymywał, że został zmuszony do służby
Voldemortowi przez ojca, który, swoją droga został skazany na dożywocie. –
mówił.
Ojciec Dracona w Azkabanie? Nie
miała o tym pojęcia, była pewna, że jakoś się wykręcił. Poczuła coś dziwnego.
Nie, to nie możliwe. Było jej żal Malfoya? Tego MALFOYA?
- I jak zdążyłaś pewnie
zauważyć – kontynuował Chłopiec, który Przeżył- Malfoy postanowił ukończyć
Hogwart. Aby go sprawdzać musielibyśmy wysłać szpiegów do Hogwartu, co raczej
by się nie udało. Chodzi mi o to, Hermionko, żebyś go obserwowała, a nawet,
gdybyś mogła, zaprzyjaźnić się z nim, czy chociaż zakolegować, żeby wiedzieć,
czy na pewno czegoś nie knuje.
- Co?! Harry, mam przyjaźnić się
z kimś, kto mnie obraża, kpi ze mnie, zachowuje się jak pieprzony arystokrata?!
– krzyknęła
- Miona, doskonale cię rozumiem,
ale ty też postaraj się zrozumieć mnie. – powiedział błagalnym tonem
czarnowłosy.
Hermiona usiadła, nawet nie
zauważyła kiedy wstała. Zaczęła myśleć, a Harry jej nie przerywał, bo po
siedmiu latach przyjaźni wiedział, że to grozi czymś strasznym.
Nie, to nie możliwe. Jak miałaby
to zrobić? Zresztą, nawet, jeśli wiedziałaby, to nie chce tego! Chociaż w
sumie, mogłaby odbudować swoją dumę, mogłaby przyjaźnić się nawet z Malfoyem.
Ale jak? I nagle ją olśniło.
- Zgoda – powiedziała obojętnie.
- Ale Hermi, proszę… chwileczkę,
zgodziłaś się?!
- Tak, Harry, ZGO-DZI-ŁAM-SIĘ .
- Oh, doskonale, wiedziałem, że
na ciebie można liczyć. Jesteś najlepszą przyjaciółką jaka można sobie wymarzyć
– podszedł do dziewczyny i pocałował ją w policzek.- Masz jakiś plan?
- W pewnym sensie… -
odpowiedziała wymijająco, wiedziała, że Harremu nie spodoba się to, że już
prawie przyjaźniła się z pewnym Ślizgonem…- Przepraszam cię, ale musze już iść,
rozumiesz regulamin i te sprawy.
- Oczywiście, jeszcze raz
dziękuję, nie mam pojęcia jak ci się odwdzięczę – przytulił Gryfonkę i
odprowadził ją do kominka.
Hermiona zniknęła w szmaragdowych
płomieniach i miała zamiar od razu wziąć
długą kąpiel i pójść spać, przemyśleć to wszystko, zaplanować. Znalazła się w
swoim prywatnym dormitorium, rozejrzała się w poszukiwaniu Ginny i stanęła jak
spetryfikowana. Ujrzała swoją przyjaciółkę z przerażeniem na twarzy, a przed
nią stała profesor McGonagall z rękami założonymi na piersi.
- Panno Ganger, może mi pani to
wyjaśnić? – zapytała szorstko dyrektorka.
- Oh, pani dyrektor… ja…
musiałam… bo, ee… Harry – plątała się przerażona dziewczyna.
- Mogłaby pani jaśniej?
Hermiona zebrała w sobie całą
odwagę i spróbowała się opanować.
- Dostałam wiadomość od Harrego
kilka dni temu. Naprawdę chciałam panią zapytać o pozwolenie, ale zapomniałam o
tym spotkaniu, dzisiaj przypomniała mi Ginny. Nie miałam już czasu, bo Harry
pisał, że to bardzo ważna sprawa. – tłumaczyła się
- Co nie zmienia faktu, że
złamałaś regulamin szkoły. Przykro mi panno Granger, ale musze panią ukarać.
Nie mogę traktować pani ulgowo, tylko dlatego, że spotykała się pani ze słynnym
Harrym Potterem.
- Rozumiem – odpowiedziała smutno
Hermiona.
- Niestety nie mogę zająć się
panią osobiście, ponieważ mam na głowie sporo obowiązków. Przekażę pani
informację o karze jutro na kolacji. Dobranoc. – powiedziała profesorka i wyszła.
- Co ona sobie wyobraża?! No tak,
złamałam regulamin, wielkie mi halo! Robiłam już w tej szkole gorsze rzeczy,
pomogłam Harremu wykraść kamień filozoficzny, czy chociażby przemycałam smoka
na najwyższą wieżę! Gdyby Harry nigdy mnie nie spotkał, kto wie, czy
zniszczyliśmy horkruksy, a wtedy ona by nie żyła – takie i podobne myśli
błąkały się po głowie Hermiony, gdy dotarło do niej, że Ginny wciąż jest w
pokoju.
- Przepraszam Miona, robiłam co
mogłam, ale ona nalegała, żeby wejść, naprawdę, bardzo mi przykro- tłumaczyła
się Ruda
- W porządku – odparła
brązowowłosa i uśmiechnęła się lekko.
- To… o czym chciał rozmawiać
Harry?
Dziewczyna opowiedziała
przyjaciółce wszystko. Ginny jej współczuła, wyobrażała sobie jakie to
musi być dla niej trudne. Kilka minut później Ruda wracała do swojego
dormitorium w wieży Gryffindoru, a Hermiona weszła do wanny, wzięła szybką
kąpiel i położyła się do łóżka. Myślała o tym, jak ma zacząć. Czy poprosić
Blaise o pomoc? A może zaprzyjaźnić się z nim i opowiedzieć prawdę. Nie, mógłby
ją lubić, ale Malfoy pozostawał jego najlepszym przyjacielem i była pewna, ż
wszystko by wygadał. Zastanawiała się jeszcze trochę, po czym zasnęła.
~~*~~
Niedziela minęła jej na pisaniu
esejów, wypracowań i ćwiczeniu zaklęć. Minął dopiero tydzień nauki, ale
nauczyciele ich nie oszczędzali i zadawali mnóstwo zadań.
Hermiona nie miała ochoty iść na
kolację, ale McGonagall miała jej przekazać informację o karze. Bała się, że
mogłaby przez to stracić odznakę prefekta.
Kiedy wychodziła z dormitorium,
spotkała Ginny. Poszły do Wielkiej Sali razem. Hermiona nic nie zjadła, wypiła
tylko pół szklanki dyniowego soku. Po kolacji podeszła do niej dyrektorka.
-Granger, jako, że jest to twoje
pierwsze złamanie regulaminu – tu Hermiona pomyślała o wszystkich nocnych
przechadzkach z Ronem i Harrym- postanowiłam, że nie ma sensu zabierać ci
odznaki prefekta. Za karę odbędziesz szlaban. –Gryfonka odetchnęła w duchu,
mogło być znacznie gorzej, już miała zapytać, kiedy i o której ma przyjść, ale wtedy
McGonagall znów się odezwała – Niestety, nie mam czasu na dopilnowanie cię
osobiście, dlatego szukałam odpowiedzialnej osoby, która nie potraktuje cię
ulgowo. Dlatego szlaban będziesz miała przez trzy dni od poniedziałku u…
Dracona Malfoya.
- Ale... – Hermiona próbowała coś
powiedzieć.
-
Nie ma żadnego ale. Ty i pan Malfoy – najwyraźniej szukała synonimu do
wyrażenia ‘nienawidzicie się’ – nie darzycie się sympatią, więc mogę być
spokojna o twój szlaban. Dowidzenia. – powiedziała i odeszła.
Merlinie! Trzy wieczory z Malfoyem! To okropne, chociaż, mogłaby zacząć wdrażać w życie dwój
plan. Postanowiła upewnić się, że blondyn jest ‘czysty’ jak najszybciej i
wrócić do normalnego życia. Wróciła do dormitorium, wyjęła książkę i zaczęła
czytać, ale po kilku minutach spała z grubym tomem w ręku.
_____
Wciąż nie za dużo się dzieje, ale to dopiero początek, za kilka rozdziałów akcja się rozkręci ;) Czekam na krytykę :)
Świetne pisz więcej :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) To już wiem dlaczego oni zaczęli ze sobą rozmawiać! Cóż ja ci mam tu napisać? Napiszę tylko tyle: to opowiadanie jest cudowne!
OdpowiedzUsuńsuper !
OdpowiedzUsuń