sobota, 22 marca 2014

Rozdział 3


 Hermiona siedziała w swoim dormitorium zatopiona w lekturze. Była w swoim żywiole. W tej chwili liczyła się tylko ona i świat opisany w książce. Uwielbiała czytać, zapomnieć choć na chwilę o swoich problemach i zająć się bohaterami, jednocześnie czując ten zapach książek, dotykać ich. I nagle z pięknego świata wyrwało ją pukanie do drzwi. Podeszła i otworzyła, zobaczyła Ginny, wpuściła ją do środka.
- O co chodzi Ginny? – zapytała
- Chciałam sprawdzić, czy jeszcze jesteś...
- A gdzie miałabym być?  - przerwała jej zaskoczona Granger
- Oh Miona, miałaś się spotkać z Harrym!
- Cholera, Ginny, jesteś genialna – pocałowała przyjaciółkę w policzek, podbiegła do szafy i zaczęła się ubierać
- No wiem, wiem. – powiedziała uśmiechnięta Ruda – Ale lepiej się pośpiesz, jesteś już spóźniona.
Hermiona wstała wyjęła garść proszku Fiuu i rzuciła nim w płomienie, które stały się szmaragdowozielone. Kompletnie zapomniała o tym spotkaniu i zapomniała zapytać McGonagall o zgodę na korzystanie kominka.
- Kryj mnie – powiedziała tylko do Ginny
- Co? Ale jak, Hermiona… - słowa Ginny nie docierały  do brązowowłosej, która była już daleko.
Gryfonka znalazła się w barze Pod Trzema Miotłami, pośpiesznie oczyściła swoje ubranie i przeczesała pomieszczenie wzrokiem. Przy najbardziej oddalonym stoliku siedział samotnie Harry. Wstał, kiedy zobaczył przyjaciółkę.
- Oh, Harry, przepraszam za spóźnienie, kompletnie zapomniałam, rozumiesz nauka…
- Doskonale rozumiem Hermiono, nie ma o czym mówić – przytulił dziewczynę – A więc opowiadaj, co u ciebie.
- Wybacz, ale właśnie złamałam regulamin, nielegalnie używając sieci Fiuu w szkole, więc nie mamy dużo czasu, lepiej mów od razu, o czym chciałeś porozmawiać. – powiedziała szybko Gryfonka.
-Eee… Jasne… Tak, tak. – powiedział zmieszany Harry.
Zamierzał porozmawiać na luzie z przyjaciółką, podlizać się, przygotować ją na tę wiadomość. No cóż, będzie musiała jakoś to znieść.
- Słuchaj Hermi, wiem, że będziesz źle nastawiona do tego pomysłu, ba, może mnie za to znienawidzisz, ale tylko ty możesz mi pomóc i…
- Okej Harry, zrozumiałam zły pomysł, nie spodoba mi się, nie owijaj w bawełnę, mogę zostać ukarana za wymykanie się z zamku wieczorem. – powiedziała nieco zdenerwowana dziewczyna, lubiła bezpośrednie osoby.
- No… tak, wybacz. Ehh… Jak wiesz, jestem aurorem. Obowiązuje mnie tajemnica zawodowa, ale jak mówiłem, jesteś jedyną nadzieją, więc liczę, że nie powiesz nikomu, oprócz Ginny o tej ‘misji’ – Wykonał palcami  znak przypominający cudzysłów – Zajmuję się teraz sprawdzaniem, czy śmierciożercy, którzy nie siedzą w Azkabanie, naprawdę stali się dobrzy. Jednym z takich nich jest Malfoy, został uniewinniony, bo utrzymywał, że został zmuszony do służby Voldemortowi przez ojca, który, swoją droga został skazany na dożywocie. – mówił.
Ojciec Dracona w Azkabanie? Nie miała o tym pojęcia, była pewna, że jakoś się wykręcił. Poczuła coś dziwnego. Nie, to nie możliwe. Było jej żal Malfoya? Tego MALFOYA?
-  I jak zdążyłaś pewnie zauważyć – kontynuował Chłopiec, który Przeżył- Malfoy postanowił ukończyć Hogwart. Aby go sprawdzać musielibyśmy wysłać szpiegów do Hogwartu, co raczej by się nie udało. Chodzi mi o to, Hermionko, żebyś go obserwowała, a nawet, gdybyś mogła, zaprzyjaźnić się z nim, czy chociaż zakolegować, żeby wiedzieć, czy na pewno czegoś nie knuje.
- Co?! Harry, mam przyjaźnić się z kimś, kto mnie obraża, kpi ze mnie, zachowuje się jak pieprzony arystokrata?! – krzyknęła
- Miona, doskonale cię rozumiem, ale ty też postaraj się zrozumieć mnie. – powiedział błagalnym tonem czarnowłosy.
Hermiona usiadła, nawet nie zauważyła kiedy wstała. Zaczęła myśleć, a Harry jej nie przerywał, bo po siedmiu latach przyjaźni wiedział, że to grozi czymś strasznym.
Nie, to nie możliwe. Jak miałaby to zrobić? Zresztą, nawet, jeśli wiedziałaby, to nie chce tego! Chociaż w sumie, mogłaby odbudować swoją dumę, mogłaby przyjaźnić się nawet z Malfoyem. Ale jak? I nagle ją olśniło.
- Zgoda – powiedziała obojętnie.
- Ale Hermi, proszę… chwileczkę, zgodziłaś się?!
- Tak, Harry, ZGO-DZI-ŁAM-SIĘ .
- Oh, doskonale, wiedziałem, że na ciebie można liczyć. Jesteś najlepszą przyjaciółką jaka można sobie wymarzyć – podszedł do dziewczyny i pocałował ją w policzek.- Masz jakiś plan?
- W pewnym sensie… - odpowiedziała wymijająco, wiedziała, że Harremu nie spodoba się to, że już prawie przyjaźniła się z pewnym Ślizgonem…- Przepraszam cię, ale musze już iść, rozumiesz regulamin i te sprawy.
- Oczywiście, jeszcze raz dziękuję, nie mam pojęcia jak ci się odwdzięczę – przytulił Gryfonkę i odprowadził ją do kominka.
Hermiona zniknęła w szmaragdowych płomieniach i  miała zamiar od razu wziąć długą kąpiel i pójść spać, przemyśleć to wszystko, zaplanować. Znalazła się w swoim prywatnym dormitorium, rozejrzała się w poszukiwaniu Ginny i stanęła jak spetryfikowana. Ujrzała swoją przyjaciółkę z przerażeniem na twarzy, a przed nią stała profesor McGonagall z rękami założonymi na piersi.
- Panno Ganger, może mi pani to wyjaśnić? – zapytała szorstko dyrektorka.
- Oh, pani dyrektor… ja… musiałam… bo, ee… Harry – plątała się przerażona dziewczyna.
- Mogłaby pani jaśniej?
Hermiona zebrała w sobie całą odwagę i spróbowała się opanować.
- Dostałam wiadomość od Harrego kilka dni temu. Naprawdę chciałam panią zapytać o pozwolenie, ale zapomniałam o tym spotkaniu, dzisiaj przypomniała mi Ginny. Nie miałam już czasu, bo Harry pisał, że to bardzo ważna sprawa. – tłumaczyła się
- Co nie zmienia faktu, że złamałaś regulamin szkoły. Przykro mi panno Granger, ale musze panią ukarać. Nie mogę traktować pani ulgowo, tylko dlatego, że spotykała się pani ze słynnym Harrym Potterem.
- Rozumiem – odpowiedziała smutno Hermiona.
- Niestety nie mogę zająć się panią osobiście, ponieważ mam na głowie sporo obowiązków. Przekażę pani informację o karze jutro na kolacji. Dobranoc. – powiedziała profesorka i wyszła.
- Co ona sobie wyobraża?! No tak, złamałam regulamin, wielkie mi halo! Robiłam już w tej szkole gorsze rzeczy, pomogłam Harremu wykraść kamień filozoficzny, czy chociażby przemycałam smoka na najwyższą wieżę! Gdyby Harry nigdy mnie nie spotkał, kto wie, czy zniszczyliśmy horkruksy, a wtedy ona by nie żyła – takie i podobne myśli błąkały się po głowie Hermiony, gdy dotarło do niej, że Ginny wciąż jest w pokoju.
- Przepraszam Miona, robiłam co mogłam, ale ona nalegała, żeby wejść, naprawdę, bardzo mi przykro- tłumaczyła się Ruda
- W porządku – odparła brązowowłosa i uśmiechnęła się lekko.
- To… o czym chciał rozmawiać Harry?
Dziewczyna opowiedziała przyjaciółce wszystko. Ginny jej współczuła, wyobrażała sobie jakie to musi być dla niej trudne. Kilka minut później Ruda wracała do swojego dormitorium w wieży Gryffindoru, a Hermiona weszła do wanny, wzięła szybką kąpiel i położyła się do łóżka. Myślała o tym, jak ma zacząć. Czy poprosić Blaise o pomoc? A może zaprzyjaźnić się z nim i opowiedzieć prawdę. Nie, mógłby ją lubić, ale Malfoy pozostawał jego najlepszym przyjacielem i była pewna, ż wszystko by wygadał. Zastanawiała się jeszcze trochę, po czym zasnęła. 
~~*~~
Niedziela minęła jej na pisaniu esejów, wypracowań i ćwiczeniu zaklęć. Minął dopiero tydzień nauki, ale nauczyciele ich nie oszczędzali i zadawali mnóstwo zadań.
Hermiona nie miała ochoty iść na kolację, ale McGonagall miała jej przekazać informację o karze. Bała się, że mogłaby przez to stracić odznakę prefekta. 
Kiedy wychodziła z dormitorium, spotkała Ginny. Poszły do Wielkiej Sali razem. Hermiona nic nie zjadła, wypiła tylko pół szklanki dyniowego soku. Po kolacji podeszła do niej dyrektorka.
-Granger, jako, że jest to twoje pierwsze złamanie regulaminu – tu Hermiona pomyślała o wszystkich nocnych przechadzkach z Ronem i Harrym- postanowiłam, że nie ma sensu zabierać ci odznaki prefekta. Za karę odbędziesz szlaban. –Gryfonka odetchnęła w duchu, mogło być znacznie gorzej, już miała zapytać, kiedy i o której ma przyjść, ale wtedy McGonagall znów się odezwała – Niestety, nie mam czasu na dopilnowanie cię osobiście, dlatego szukałam odpowiedzialnej osoby, która nie potraktuje cię ulgowo. Dlatego szlaban będziesz miała przez trzy dni od poniedziałku u… Dracona Malfoya.
- Ale... – Hermiona próbowała coś powiedzieć.
-  Nie ma żadnego ale. Ty i pan Malfoy – najwyraźniej szukała synonimu do wyrażenia ‘nienawidzicie się’ – nie darzycie się sympatią, więc mogę być spokojna o twój szlaban. Dowidzenia. – powiedziała i odeszła.
Merlinie!  Trzy wieczory z Malfoyem! To okropne,  chociaż, mogłaby zacząć wdrażać w życie dwój plan. Postanowiła upewnić się, że blondyn jest ‘czysty’ jak najszybciej i wrócić do normalnego życia. Wróciła do dormitorium, wyjęła książkę i zaczęła czytać, ale po kilku minutach spała z grubym tomem w ręku.


_____
Wciąż nie za dużo się dzieje, ale to dopiero początek, za kilka rozdziałów akcja się rozkręci ;) Czekam na krytykę :)

3 komentarze:

  1. Świetne pisz więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :) To już wiem dlaczego oni zaczęli ze sobą rozmawiać! Cóż ja ci mam tu napisać? Napiszę tylko tyle: to opowiadanie jest cudowne!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. Każdy z nich jest motywujący, więc zachęcam do zostawienia po sobie śladu ;)