poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 4


Dziewczyna o kasztanowych włosach przeciągnęła się leniwie w łóżku. Powoli otworzyła oczy i wstała. Podeszła do okna i rozsunęła zasłony. Był piękny, słoneczny dzień, tafla jeziora falowała lekko na wietrze, niebo było błękitne, a gdzieniegdzie przesuwały się białe obłoki. Hermiona zaczęła już planować popołudniowe wyjście na błonia, kiedy coś sobie przypomniała. Poniedziałek. Szlaban z Malfoyem. Dobry humor prysł, tak samo szybko, jak się pojawił. Najpierw cztery godziny lekcji ze Ślizgonami, a później Merlin wie ile czasu spędzonego z tym kretynem. Ale przynajmniej będzie mogła pomóc Harremu.
Wzięła szybki prysznic, ubrała się i zeszła na śniadanie do Wielkiej Sali. Usiadła przy stole Gryfonów i spojrzała na drugi koniec Sali. Przy stole Ślizgonów zauważyła Malfoya, kiedy ich spojrzenia się spotkały, oboje odwrócili wzrok. Hermiona zjadła tosty, wpiła dyniowy sok i zeszła do lochów. Pierwszą lekcją były eliksiry ze Slughornem. Weszła do klasy, która była już otwarta i usiadła w ławce, czekając na Ginny. Do klasy powoli przychodzili uczniowie, po kilku minutach nie było tylko Ginny, Blaise i jego najlepszego przyjaciela. Myślała, jak zacząć „zaprzyjaźniać” się z Malfoyem, kiedy usłyszała podniesione głosy.
- Jak możesz mówić coś takiego, do reszty skretyniałeś?! – to był Draco
- Smoczku, nie denerwuj się tak – powiedział przesłodzonym głosem Zabini.
- Jak mam się nie denerwować, kiedy mój najlepszy kumpel wygaduje TAKIE rzeczy?!
- Dracusiu, obaj wiemy, że mówię prawdę. – W tej chwili weszli do klasy. Blondyn miał minę, jakby chciał kogoś zabić, a właściwie nie kogoś, tylko Zabiniego, któremu promienny uśmiech nie schodził z twarzy.
- Zamknij się! Nie mam ochoty z tobą rozmawiać – krzyknął Malfoy.
- Smoczusiu…
- Nie mów tak do mnie! –warknął blondyn – Nie mam zamiaru siedzieć z tobą w ławce, jeśli nie przestaniesz.
- Ale o co ci chodzi, mówię tylko prawdę – Blaise uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Draco nie odezwał się do niego, wyminął ławkę, przy której zatrzymał się brunet i usiadł obok Hermiony. Obrzuciła go zdziwionym spojrzeniem.
- Malfoy, wynoś się stąd! – powiedziała Gryfonka
- Daj spokój Granger, nie mam zamiaru siedzieć z tym idiotą, a tylko tu jest miejsce.
- Tutaj siedzi Ginny!
- Jak mi przykro, widzisz ją tu gdzieś? – zapytał z ironicznym uśmiechem Ślizgon
- Spadaj stąd, ale już! – wrzasnęła brązowowłosa!
W tej chwili do klasy jednocześnie weszli Ginny i Slughorn.
- Cisza! Co się stało? –powiedział nauczyciel
- Panie profesorze, on zajął miejsce Ginny i nie ma zamiaru odejść. – powiedziała oburzona dziewczyna.
- To wszystko przez Zab…- próbował bronić się Malfoy.
- Dosyć tego! Integracja dobrze wam zrobi, panna Granger usiądzie dziś z panem Malfoyem, natomiast pan Zabini z panną Weasley.  – powiedział władczym tonem mistrz eliksirów – Dziś przygotujecie Wywar Żywej Śmierci, instrukcję macie na stronie 15. Pracujcie w parach.
- Nienawidzę cię – syknęła Hermiona do blondyna i wyjęła podręcznik.
Przez pierwszą godzinę nie odzywali się do siebie, dopiero później Hermiona zapytała oschłym tonem:
- Dostałeś informację, mam u ciebie szlaban?
- Tak- powiedział podobnym tonem po czym uśmiechnął się złośliwie – Szczęściara z ciebie.
- Co proszę?! – Zapytała oburzona i jednocześnie zmieszana.
- Większość dziewczyn w szkole oddałaby wszystko za spędzenie tych kilku godzin ze mną – kąciki jego ust powędrowały jeszcze wyżej. Uwielbiał ją denerwować, wyglądała uroczo, kiedy robiła się czerwona za złości. CO?! CZY ON WŁAŚNIE POWIEDZIAŁ, ŻE TA SZLAMA WYGLĄDA UROCZO?!
- Ale nie ja- powiedziała najbardziej obojętnym tonem, na jaki było ją stać i znów zajęła się eliksirem.
Nie odzywali się do siebie, aż do końca dnia. Czasami tylko Gryfonka rzucała mu nienawistne spojrzenia. Dopiero, kiedy wychodzili z klasy po zaklęciach.
- Do zobaczenia o 18 w Izbie Pamięci, Granger – powiedział Malfoy, mrugnął do niej i odszedł nie czekając na reakcję. Uśmiechnął się w duchu, myśląc o tym, że wyprowadził ją z równowagi.
Hermiona nic nie powiedziała, ale przez to  miała jeszcze gorszy humor, o ile to w ogóle możliwe.
~~*~~
O 17.55 wyszła ze swojego dormitorium. Malfoy wspomniał o Izbie Pamięci więc przygotowywała się na ciężką pracę bez użycia magii.
- Co mam robić? – spytała obojętnie, kiedy dotarła na miejsce.
- Masz tu posprzątać, Granger, tam są środki czystości – wskazał w kąt sali.
Hermiona westchnęła w duchu i zabrała się za czyszczenie pucharów i medali. Przez kilkanaście minut panowała niezręczna cisza. Dziewczyna już miała się odezwać, żeby wdrażać w życie swój plan, ale uprzedził ją Ślizgon.
- Powiedz Granger, co takiego zrobiłaś, że McGonagall musiała ukarać nawet CIEBIE – położył nacisk na ostatnie słowo i uśmiechnął się złośliwie.
- A dlaczego miałaby nie karać MNIE – również zaakcentowała.
- No wiesz, pomogłaś uratować Bliznowatemu świat czarodziejów, podobno jesteś inteligentna i takie tam.
Gryfonka prychnęła w duchu na słowo ‘podobno’, czyżby wątpił w jej zdolności? Jak on ją denerwował. Pomyślała, że nie wytrzyma 3 dni szlabanu.
- No więc? – blondyn przypomniał jej o swojej obecności.
- Eh, jeśli już musisz wiedzieć Malfoy, to użyłam sieci Fiuu bez pozwolenia.
- Nie możliwe – zaśmiał się szczerze.
- A to niby dlaczego? –oderwała wzrok od jakiegoś medalu, który szorowała i popatrzyła mu wyzywająco w oczy.
- Oh, wzorowa uczennica, mądra, cudowna, wspaniała wybawicielka nas wszystkich, przyjaciółka HARREGO POTTERA nielegalnie ucieka ze szkoły – znów zaśmiał się w ten denerwujący sposób. Gryfonka nie wytrzymała i podeszła do chłopaka
- Słuchaj Malfoy, jesteś głupim, skretyniałym, cynicznym – zaczęło brakować jej przymiotników – aroganckim…
- Przystojnym
-…przystojnym arysto… CO?!
Chłopak zaczął się śmiać.
- Mówiłem, żadna dziewczyna nie może mi się oprzeć – i znów do niej mrugnął.
- Mam tego dość! Wychodzę, Malfoy! – rzuciła w niego medalem, który wciąż trzymała w ręce.
Chłopak zadowolony z siebie śmiał się jeszcze chwilę po czym wyszedł. Hermiona była tak zła, że prawie pobiegła do pokoju wspólnego Gryffindoru i znalazła Rudą.
- Ginny, chodź do mojego pokoju – powiedziała władczym tonem i wyszła.
Ruda natychmiast wstała i tuż za Hermioną wpadła do dormitorium. Zanim zdążyła zapytać o co chodzi, brązowowłosa Gryfonka wyrzuciła wszystko z siebie. Zaczęła narzekać na Malfoya i wpadła w typowy dla siebie słowotok. Ginny przytuliła przyjaciółkę.
- Miona, kochanie. Wiem, że to dla ciebie straszne, ale postaraj się go ignorować. Robiłaś to przez ostatnie 7 lat, wytrzymaj jeszcze trochę. To nasz ostatni rok, nie pozwól, żeby zepsuł go jeden kretyn.
- Masz rację. Postaram wziąć się w garść. Eh… Ten idiota pewnie wszystko wygadał McGonagall, przedłuży mi szlaban. Nie wiem co się z nią ostatnio stało, ale zrobiła się dla mnie okropna.
- Nie martw się, będzie dobrze – powiedziała Ruda i uśmiechnęła się przyjaźnie.
Dziewczyny posiedziały jeszcze chwilę, po czym Ginny oznajmiła, że musi iść. Hermiona podziękowała jej za rozmowę.
Usiadła na parapecie i zaczęła myśleć. Postanowiła, że przeprosi McGonagall i zrzuci winę na to, że Malfoy ją sprowokował.
***
W tym samym czasie dwóch Ślizgonów siedziało w dormitorium blondyna pijąc Ognistą Whiskey.
- Nie rozumiem jej, nie ogarniam. Tylko się z nią drażniłem, a ona od razu wybuchła. Połowa dziewczyn w zamku marzy, żebym się odezwał, a ona ostatnio wrzeszczy na mnie przy każdej możliwej okazji. No kurwa, nie rozumiem, w poprzednich latach mnie ignorowała – mówił ze złością Draco.
- Najwidoczniej, nie jesteś jej już obojętny. Zresztą tak jak ona tobie – Blaise wyszczerzył się odsłaniając rząd równych, białych zębów.
- Diable, w tej chwili przestań, bo nie ręczę za siebie. Od rana męczysz mnie gadkami, o tym, że ona mi się podoba.  Obaj wiemy, że jej nienawidzę.
- Smoczusiu, nie denerwuj się, złość piękności szkodzi – posłał przyjacielowi buziaka.
- Zabini! – Ślizgon wyglądał, jakby chciał rzucić Avadę.
- Ja już wiem, o co chodzi Dracusiu. – Zabini uśmiechnął się jeszcze bardziej – Jeśli nie chcesz po dobroci, to załatwię cię podstępem – dodał w myślach.
- Co takie znów wymyśliłeś idioto?
- Oh, Draco ja też cię kocham, ale mógłbyś wyrażać się milej do twojego genialnego, mądrego, nieziemsko przystojnego, seksownego, wspaniałego ideal…
- O kim mówisz Diable? Nie widzę nikogo, kto pasowałby do tego opisu –Malfoy uśmiechnął się lekko.
- Nie ważne. Chodzi o to, że nie chcesz się przyznać, że Granger ci się podoba, bo wiesz, że jej nie zdobędziesz.
- Żartujesz sobie? Jeśli tylko bym chciał w ciągu pół roku byłaby moja. – powiedział pewnie blondyn.
- Na pewno nie. – odparł z ironicznym uśmiechem brunet.
- Jeszcze się nie nauczyłeś Zabini, że ŻADNA dziewczyna mi się nie oprze?
- Chcesz się założyć?
Malfoy zastanawiał się przez chwilę.
- O co?
- O buziaka kochanie. – powiedział Blaise uśmiechając się od ucha do ucha.
- Wiem, że jesteś gejem i  nie możesz mi się oprzeć, ale skończ.

Zabini mówił cos jeszcze, ale Draco go nie słuchał. Myślał o tym, jak ma to rozegrać. Rozkochać w sobie Granger. Na co on w ogóle się zgodził?! To chyba przez honor, nie mógłby przyjąć do siebie wiadomości, że coś może mu się nie udać. W końcu był Malfoyem, a każdy Malfoy ma to, czego chce. Chwileczkę, on wcale nie chciał mieć Granger, ten kretyn go do tego zmusił. I nagle go olśniło. Jak to możliwe, że nie wpadł na to wcześniej? Blaise sugerował mu, że Hermiona mu się podoba, odkąd zobaczył, jak przez ułamek sekundy na śniadaniu patrzyli sobie w oczy. No cóż, zgodził się, teraz musiał brnąć w to dalej.
***
Hermiona obudziła się rano w ubraniach. Siedziała do późna i myślała praktycznie o wszystkim. Wzięła szybki prysznic, ubrała się  w obcisłe jeansy, tunikę, nałożyła szkolne szaty i zrobiła delikatny makijaż. Zeszła na śniadanie do Wielkiej Sali, jednak nic nie jadła. Przygotowywała się do tłumaczeń profesor McGonagall, dlaczego uciekła ze szlabanu. O dziwo, nauczycielka wyszła z sali nie zaszczycając jej jednym spojrzeniem. Czyżby Malfoy jej nie powiedział? Nie to nie możliwe, może jej nie zauważyła? To już bardziej prawdopodobne. Postanowiła, że zapyta o to Ślizgona na dzisiejszym szlabanie. No tak, znowu musi spędzić z nim wieczór, tym razem, postanowiła jednak opanować się.
***
Dzień minął jej zaskakująco szybko. Na lekcja zdobyła kilkadziesiąt punktów, jednak czuła, że uczy się mniej niż w poprzednich latach. To wszystko przez ten stres. Ale czy był sens się uczyć, skoro ona wiedziała już prawie wszystko, czego uczyli się na lekcjach? Postanowiła, że będzie powtarzać tylko to, co konieczne. Nie zamierzała odpuścić sobie nauki do końca, nadal chciała być najmądrzejsza,  czas, który spędzała przy dodatkowych książkach postanowiła przeznaczyć dla przyjaciół.  
Popatrzyła na zegarek, była 17.45. Włożyła różdżkę do kieszeni, od czasu wojny się z nią nie rozstawała. Wyszła ze swojego dormitorium kierując się w stronę Izby Pamięci. Kiedy dotarła na miejsce, Malfoy już tam był.
- Cześć - powiedziała niemiłym tonem.
- Cześć Ganger – syknął chłopak.
- Malfoy, muszę cię o coś zapytać. Powiedziałeś McGonagall, że wczoraj wyszłam? – powiedziała nieśmiało.
- Panna Wiem- To- Wszystko boi się, że dostanie kolejny szlaban? – zapytał i uśmiechnął się z ironią. Nienawidziła tego uśmiechu.
- Nie, po prostu zdziwiło mnie, że na mnie nie krzyczała.
- Nie powiedziałem – odparł obojętnie.
- Ale… ale dlaczego? – zapytała zdziwiona
- Właściwie to sam nie wiem. Jesteś mi winna przysługę – znów puścił do niej oko.
- Dzięki – powiedziała nieśmiało i wróciła do polerowania pucharu. Po kilku minutach odezwała się znowu:
- Słuchaj Malfoy, przemyślałam sobie wczoraj wszystko. Chodzi… Chodzi o to, że to nie ma sensu. – zaczęła wdrażać w życie swój plan.
- Co? Co nie ma sensu? – zapytał chłopak nie rozumiejąc.
- Nasze kłótnie. Nie wydaje ci się, że jesteśmy na to za starzy? Nie mówię, że mamy się od razu zaprzyjaźniać, tylko… tolerować. Jesteśmy Prefektami Naczelnymi, musimy spędzać ze sobą więcej czasu. Wciąż cię nie lubię, ale nie chcę, żebyśmy się obrażali. Zgoda? – wyrzuciła z siebie i wyciągnęła rękę do Ślizgona. Chłopak uśmiechnął się delikatnie.
- Zgoda - uścisnął jej rękę,  Hermiona popatrzyła na niego zdziwiona.
- O co chodzi Granger?
- Nie boisz się, że ubrudzisz się szlamem? – prawie prychnęła
- Daj spokój, sama zaproponowałaś, żeby się nie kłócić. Szczerze mówiąc czystość krwi nie jest już dla mnie aż tak ważna. Ojciec wpajał mi tę chorą ideologię, a ja go słuchałem, bo co innego mogłem zrobić? Teraz, kiedy Voldemorta już nie ma, a ojciec siedzi w Azkabanie, nie jestem już taki rasistowski, bardziej liczy się dla mnie osobowość niż pochodzenie. Wiesz, też mam serce Granger. – sam nie wiedział, co skłoniło go, żeby to powiedzieć. Może to, że Granger sama zaproponowała zgodę?
- Naprawdę? –zapytała z niedowierzaniem Hermiona
- Tak – odpowiedział krótko.
 - Przepraszam, że pytam, ale to znaczy, że nigdy nie popierałeś Voldemorta?
- Żartujesz sobie?! Byłem zmuszany, przez mojego ojca. Groził mi, rzucał Cruciatusa, nie miałem innego wyjścia.
- Oh, bardzo mi przykro, przepraszam.
Chłopak nie odzywał się długo.
- Wiesz Granger, teraz, gdy prawie się pogodziliśmy, chyba pozwolę ci użyć magii. Masz różdżkę?
- To chyba jasne. Ale nie powinnam.
- Jeśli chcesz tu siedzieć dzisiaj i sprzątać jutro, to nie ma problemu – powiedział udając obojętnego, ale nie mógł powstrzymać się od lekkiego uśmiechu
- Dobra, już dobra – wyjęła różdżkę, machnęła nią kilka razy i wszystko lśniło czystością. – To znaczy, ze jutro nie musze przychodzić? –zapytała z nadzieją w głosie.
- Skąd – popatrzył na nią z uśmiechem – Oczywiście, że musisz przyjść.
- W takim razie co będę robić? – zapytała zdziwiona.
- No nie wiem, jeszcze zobaczę – uśmiechnął się i bez słowa wyszedł.
Jak on ją denerwował. No, ale cóż, obiecała pomóc Harremu, ale wydawało się, że Ślizgon mówił prawdę. Ale, dlaczego on w ogóle jej to powiedział? Nie zastanawiała się długo i wróciła do dormitorium. Popatrzyła na zegarek. Była 21.00, to nie możliwe, spędziła z Malfoyem 3 godziny! A do tego on jej nie wyzywał, a ona nie krzyczała. Nie możliwe!
Hermiona zabrała się do pisania referatu na  Historię Magii, po lekcjach nie wystarczyło jej czasu na odrobienie wszystkich prac. Przepisała szybko fragmenty książki, dodała kilka zdań, które już wiedziała, a których nie było w podręczniku. Nie czuła się zmęczona, więc postanowiła wziąć długą kąpiel. Kiedy wyszła z łazienki, rzuciła się na łóżko i w kilka minut zasnęła.


___
Witajcie :) Czyta to ktoś w ogóle? ;-; Bo nie wiem, czy jest dla kogo pisać. Więc jeśli ktoś wpada, to proszę o komentarz ;)
Rozdział jest długi, jak narazie najdłuższy z wszytskich, ale nie jestem zadowolona. Nie zrażajcie się, że nic ważnego się nie dzieję, zdradzę Wam, że w następnym rozdziale coś ciekawszego się wydarzy ;)
Jeszcze raz zapraszam do komentowania.
NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU NIE DODAM, JEŚLI NIE BĘDZIE ŻADNEGO KOMENTARZA.

5 komentarzy:

  1. Całkiem nieźle piszesz, ale sprawdzaj błędy zanim opublikujesz coś i jeśli chodzi o wulgaryzmy to raczej zrażają nic ciekawią.

    Zapraszam na mojego bloga:
    http://tematyczniekosmetycznie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie, ciekawie. Mi się bardzo podoba :D Co do wulgaryzmów, to mi nie przeszkadzają, sama pewnie będę je stosowała. No, ale wracając do Twojego bloga. Rozdziały niepełne w akcji są potrzebne ba! niezbędne, by historia nabrała drapieżności, ciekawości i tej nutki tajemniczości. Dzięki takim rozdziałom akcja się rozkręca. Tak więc ja czekam na kolejny rozdział z rozpierającą mnie ciekawością.
    Pozdrawiam i życzę weny,
    ~Vipera z dramione-fight-for-love.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham! Kocham! Kocham! To jeden z nielicznych blogów, które czyta się tak dobrze. Budujesz zdania w taki sposób, że czytanie nie męczy i nie nudzi, ale wszystko jest spójne i tworzy logiczną całość. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. boskie ! zakochałam sie w tym blogu. czytam dalej !

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. Każdy z nich jest motywujący, więc zachęcam do zostawienia po sobie śladu ;)