Nie dopuszczała do siebie takiej myśli, przecież to było nie
możliwe. Nie mieściło się to w jej rudej główce. Jej chłopak i najlepsza
przyjaciółka obściskiwali się, kiedy ona była w toalecie.
~Dziesięć minut wcześniej~
- Smoku, bardzo mi przykro, ale porywam Hermionę na jedną piosenkę – powiedział Blaise z iście diabelskim uśmiechem.
Draco mierzył go wzrokiem, ale nic nie odpowiedział.
Natomiast Hermiona mruknęła coś niezrozumiałego, co wyrażało niezadowolenie z
tego, że ktoś ją „porywa”. Bynajmniej nie dlatego, że chciała spędzić więcej
czasu z Malfoyem, ale dlatego, że nie
podobało jej się to, że Zabini zwrócił się do swojego przyjaciela, a nie do
niej.
Już po chwili wirowali na parkiecie. Hermiona musiała
przyznać, że Blaise tańczy tak samo dobrze, jak jego przyjaciel. No cóż, nie
było się czemu dziwić, w końcu obaj pochodzili z arystokratycznych rodzin i z
pewnością uczęszczali na jakieś lekcje tańca. Kiedy piosenka dobiegła końca,
postanowili, że wrócą do Draco, który stał pod ścianą i rozmawiał z jakimś
Ślizgonem. Zanim znaleźli się przy blondynie, towarzysz jego rozmowy zniknął w
tłumie. Hermiona oparła się o ścianę, a
przed nią stali Draco i Blaise. Gryfonka miała proponować, żeby wrócili
do stolika, kiedy jęknęła widząc kogoś (a może coś?) przed sobą. Astoria
Greengrass we wściekle różowej sukience i z zestawem małego tynkarza na twarzy
szła w ich kierunku. Na jej ustach gościł słodki uśmiech przepełniony jadem.
Szatynce wydawało się, że Ślizgonka rzuca ukradkowe spojrzenia w prawą stronę,
gdzie znajdowały się drzwi do Sali Wejściowej.
- Dracusiu, zatańczymy? – zapytała tak słodkim głosem, że robiło się niedobrze.
- Nie – odpowiedział blondyn, nawet na nią nie patrząc.
- Ale dlaczego? – dopytywała trzepocząc rzęsami.
- Na rany Salazara, Greengrass! Czy ty nie potrafisz
zrozumieć, że nie jestem tobą W OGÓLE zainteresowany? – prawie krzyknął
zdenerwowany chłopak.
- Ale Draco, co ma ta
szlama, czego ja nie mam? – zapytała zerkając w prawą stronę.
- Nie nazywaj jej tak! – Blaise i Smok krzyknęli w tym samym
momencie.
- Dracusiu, co ta szlama ci zrobiła?! Przecież… To nie
możliwe! Jej krew! Och Draco, co powiedzą twoi rodzice? My musimy być razem!
- Ja i ty, Greengrass? Słyszysz
co mówisz? Jesteś zwykłą, pustką panienką, która pcha się do łóżka każdemu
bogatemu facetowi. Sama siebie nie szanujesz i wymagasz tego od innych ludzi?!
Opanuj się kobieto i posłuchaj, bo więcej nie będę powtarzał. NIE JESTEM TOBĄ
ZAINTERESOWANY, NIGDY NIE BYŁEM I ZAPEWNIAM, ŻE NIE BĘDĘ! A teraz pozbieraj
resztki godności, które być może gdzieś tam zostały i wynoś się – tak
wściekłego Draco, zarówno Astoria, jak i panna Granger nie widziały.
Greengrass uniosła dumnie głowę i
kiedy wydawało się, że odejdzie, niespodziewanie odwróciła się i z całej siły
popchnęła Zabiniego na Hermionę. W tym momencie do pomieszczenia weszła Ginny.
Szatynka od razu zrozumiała, co znaczyły te ciągłe spojrzenia w kierunku drzwi. Z perspektywy najmłodszej
Weasley musiało to wyglądać tak, jakby się całowali.
Diabeł natychmiast odsunął się od
Gryfonki i w chwili, gdy miał zrobić
porządną awanturę Greengrass, zobaczył Ginny, która w pośpiechu wychodziła z
Wielkiej Sali. Bez wahania ruszył w tym samym kierunku. Kiedy przepchał się
przez tłum zobaczył Rudą znikającą na końcu schodów. Był pod wrażeniem kondycji te
dziewczyny. Zobaczył, że wbiega do łazienki Jęczącej Marty. Podbiegł do drzwi i
szarpnął za klamkę, ale była zamknięta.
- Gin, otwórz drzwi – powiedział
łagodnie. - Wszystko ci wyjaśnię.
Odpowiedziała mu cisza.
- Ginny, kochanie, proszę.
Kiedy po jego piątej prośbie nikt
nie odpowiedział, otworzył drzwi, używając Alohomory. Widok, jaki tam zastał, przeraził go. Prawie
cała podłoga była zalana wodą, a Jęcząca Marta siedziała na kabinie i wyraźnie
rozbawiona śmiała się z czegoś. Tym „czymś” okazała się młoda Weasley, która
siedziała w kącie i płakała. Blaise popatrzył na Martę nienawistnym wzrokiem, a
ta zniknęła w odpływie toalety. Kiedy tylko Ginny zorientowała się, że nie jest
sama, podniosła głowę. Ujrzawszy swojego chłopaka wstała z podłogi i popatrzyła
na niego wzrokiem pełnym rozgoryczenia, żalu i złości.
- Ginny, proszę posłuchaj –
zaczął Blaise.
- Nie chcę tego słuchać! –
krzyknęła.
- To naprawdę nie tak jak
myślisz, daj mi to wszystko wytłumaczyć.
- Nie. Nie wiem dlaczego mi to
zrobiłeś. Zrobiliście. Naprawdę nie mam pojęcia, ale jeśli wolisz ją, to
dlaczego byłeś ze mną?! Nie rozumiem, jak dwie najbliższe mi osoby mogły
wyrządzić mi taką przykrość! Jeśli mnie nie kochasz, to zakończ to jak
prawdziwy facet! Myślałam, że masz choć resztki godności, a ty perfidnie mnie
zdradziłeś. A do tego z moją najlepsza przyjaciółką, na oczach wszystkich! –
łzy zaczęły lecieć jeszcze obficiej z jej oczu.
- Do jasnej cholery, Weasley!
Nigdy cię nie zdradziłem i uwierz, że nie mam zamiaru. Wyjaśnię ci to wszystko,
ale nie tutaj! Chodźmy do mojego dormitorium.
- Nigdzie z tobą nie idę!
Ślizgon powoli nie wytrzymywał.
Dlaczego nie chciała go wysłuchać? Bez wahania podszedł do dziewczyny, objął ją
i przerzucił sobie przez ramię, jak gdyby nic nie ważyła. Dziewczyna próbowała
się wyrywać, ale już po chwili zdała sobie sprawę, że się nie uwolni.
Kiedy dotarli do dormitorium
Blaise, chłopak położył ją na łóżku, a sam zamknął drzwi za pomocą silnego
zaklęcia, tak, aby nikt im nie przeszkadzał i wyciszył pomieszczenie. Odkąd
Draco dostał własne dormitorium, Zabini sypiał sam w pokoju.
- Masz pięć minut – burknęła
Ginny krzyżując ręce na piersi.
- Rozmawiałem ze Smokiem i
Granger, kiedy podeszła do nas ta wywłoka, Greengrass. Draco dał jej do
zrozumienia, że nie jest zainteresowany. Musiała zauważyć cię, kiedy wracałaś
na salę i kiedy weszłaś do środka, popchnęła mnie na Hermionę. To musiało
wyglądać dziwnie, ale przysięgam, że cię nie zdradziłem – Blaise popatrzył na
dziewczynę i zobaczył wyraźną ulgę na
jej twarzy.
- Naprawdę? – do jej oczu znowu
napłynęły łzy.
- Ej, Ruda – chwycił jej
podbródek tak, aby spojrzała mu w oczy. – Kocham cię. Rozumiesz? Nie zrobiłbym
ci czegoś takiego. Dlaczego tak pomyślałaś?
- Ja… - czuł wyraźne wahanie w
jej głosie, cokolwiek to było, nie chciała o tym mówić.
- Jeśli nie chcesz, nie mów-
objął ją ramieniem i przytulił.
- Na wakacjach, po wojnie,
związałam się z Harry’m. Byłam z nim szczęśliwa, mówił , że mnie kocha,
zabierał na kolacje. Zamieszkałam z nim na Grimmauld Place. Pewnego dnia
umówiłam się z Hermioną. Kiedy byłam na Pokątnej, zorientowałam się, że czegoś
zapomniałam. Gdy weszłam do domu, zastałam jego i Cho Chang w… bardzo
dwuznacznej sytuacji. Przepraszam, ale
to było dla mnie nieprzyjemne doświadczenie i kiedy… kiedy zobaczyłam cię na
Wielkiej Sali to… - nie była w stanie dokończyć, bo rozkleiła się na dobre.
Blaise nic nie powiedział, tylko
ją przytulił. Był w szoku. Nigdy nie mówiła o swoim związku z Potterem. Nie
potrafił zrozumieć tego, jak ta silna, stanowcza zazwyczaj dziewczyna, nagle stała się taka bezbronna. Nie ogarniał tego, jak Chłopiec-który-przeżył-by-denerwować-innych mógł zdradzać tak wspaniałą dziewczynę.
Ginny cieszyła się, że
opowiedziała chociaż część tej historii Diabłu, nawet Hermiona znała
najbardziej okrojoną wersję. Może nie zdawała sobie z tego sprawy, ale w tamtym
momencie w jej życiu zakończył się rozdział zatytułowany „Harry Potter”. Mimo,
że wyleczyła się z miłości do Wybrańca, dalej odczuwała ból na myśl, że nigdy
jej nie kochał.
- Blaise, kocham cię –
powiedziała cicho, wtulając się w tors chłopaka.
- Ja ciebie też, Wiewiórko –
pocałował ją w czoło.
- Zabini! Ile razy mam ci
powtarzać, żebyś mnie tak nie nazywał – usiłowała zachować groźny ton, ale nie
mogła powstrzymać śmiechu.
- Ale Wiewióreczko…
Nie dane mu było dokończyć, gdyż
na jego głowie wylądowała poduszka. Blaise oczywiście nie pozostał jej dłużny i
już po chwili bawili się jak małe dzieci. Nie obchodziło ich to, że są dorośli,
ani to, że jest środek nocy. Blaise wykorzystał chwilę słabości Ginny i już po
chwili dziewczyna leżała pod nim.
- Byłaś niegrzeczna… Wiewiórko.
Zasługujesz na karę – Blaise uśmiechnął się łobuzersko, po czym z pasją ją
pocałował.
Ginny nie miała zamiaru
sprzeciwiać się tej „karze”, nie sprzeciwiała się też, kiedy ręce Ślizgona
zaczęły błądzić po jej ciele, a jego usta wędrowały coraz niżej…
*W tym samym czasie*
- Muszę jej to wszystko wyjaśnić – po raz kolejny mówił Hermiona.
- Granger, spokojnie, Diabeł
sobie poradzi. Nie daj tej idiotce Greengrass satysfakcji. Pomyśl, ona przecież
tego chciała. Chodź, zatańczymy, niedługo koniec.
Kilkadziesiąt minut później Bal
Bożonarodzeniowy dobiegł końca. Hermiona musiała przyznać, że oprócz tego
przykrego incydentu z Astorią, bawiła się świetnie.
- Dobranoc Malfoy – powiedziała,
kiedy wyszli z Wielkiej Sali.
- Tak szybko się mnie nie
pozbędziesz – uśmiechnął się łobuzersko. – Odprowadzę cię.
- Jeśli chcesz – wzruszyła
ramionami.
Przez chwilę milczeli, dopiero,
kiedy byli na trzecim piętrze, odezwał się Draco.
- Masz jakieś plany na Sylwestra?
- Nie, raczej nie – popatrzyła na
niego zdziwiona.
- Nie patrz tak na mnie –
roześmiał się. – Spędzimy go razem? – w jego głosie dało się usłyszeć lekką
nieśmiałość.
- Może być – stwierdziła obojętnie,
choć w głębi duszy bardzo się cieszyła. – Gdzie?
- To już jest niespodzianka –
puścił do niej oczko.
Resztę drogi spędzili sprzeczając
się, Hermiona prosiła, aby powiedział jej, gdzie spędzą Sylwestra, natomiast
Draco kategorycznie odmawiał. Kiedy doszli pod dormitorium Hermiony, dziewczyna
podziękowała mu za miły wieczór, pocałowała w policzek i zniknęła za drzwiami
swojego pokoju.
Była tak zmęczona, że nawet nie
zastanawiała się nad swoim dzisiejszym zachowaniem. Wzięła tylko prysznic i od
razu zasnęła. A w snach odwiedził ją blondyn, z którym spędziła dużą część
dzisiejszego wieczoru.
___________________________________________________________________________
¡Hola
No i jestem, dosyć szybko, z rozdziałem numer 14. Mało tutaj Dramione, skupiłam się na Blinny. Musicie wybaczyć i jakoś przetrwać to, że jest tak chaotycznie napisane. Zdradzę Wam, że kiedy już wrócą do Hogwartu na drugi semestr, zacznie się dziać :3 No, przynajmniej tak to sobie wyobrażam, zobaczymy jak wyjdzie :D. A co Wy sądzicie o tym rozdziale? Bardzo proszę o komentarze.
Pozdrawiam,
Mistress Black