Dla Ady, bo przeczytała to wszystko, no i ma urodziny za trzy dni.
*****
Hermiona popatrzyła na niego
zdziwionym wzrokiem. Spodziewała się wszystkiego, ale nie takiej akcji.
- Draco, posłuchaj, myślę, że to
nie jest dobry pomysł – powiedziała, przygryzając ze zdenerwowania wargę.
Poczuł bolesne ukłucie w sercu.
Jego ślizgońska duma podpowiadała, żeby wyśmiał dziewczynę, że wzięła to na
serio. Przecież nikt nie odrzuca Dracona Malfoya. Jednak rozsądek mówił, że to
nie jest dobry pomysł. Postanowił odstawić na bok dumę i honor i postarać się o
tę dziewczynę. To brzmiało absurdalnie nawet w jego głowie. Draco Malfoy stara
się o dziewczynę. Przecież to zawsze one starały się o niego.
- Dlaczego?- zapytał tylko.
- Boję się, Draco. Boję się, że
jeśli nam nie wyjdzie, to cię stracę. Nie chcę niszczyć tego, co stworzyliśmy w
ciągu tego roku. Nie chcę dołączyć do kolekcji lasek, które zaliczyłeś i
zostawiłeś. Przepraszam, jeśli cię to
uraziło. Naprawdę się boję. Zresztą, to nie miałoby szans – głos zaczął jej
drżeć – jesteś arystokratą ze Slytherinu, w twoich żyłach płynie wyłącznie krew
czarodziejów. A ja? Jestem tylko szlamą, do tego Gryfonką.
- Nie mów tak o sobie. Jest mi
przykro, że tak myślisz. Obiecuję, że cię nie wykorzystam – było mu przykro, że
miała takie myśli, ale w końcu nie dziwił się jej, w poprzednich latach
zmieniał dziewczyny jak rękawiczki.
- Skąd mogę mieć pewność, że nie
złamiesz słowa? – zapytała ze łzami w oczach, było jej naprawdę ciężko, kochała
go, ale za bardzo bała się bólu.
- Nazywam się Malfoy, zawszę
dotrzymuję obietnic – powiedział to o wiele oschlej, niż zamierzał.
- Draco, ja, och, po prostu się
boję. Nie może być tak, jak do tej pory? – prawie płakała.
Nienawidził, kiedy była smutna z
jego powodu. Chciała, żeby zachowywał się, jak do tej pory, więc zrobi to, dla
niej. Mimo, że było mu ciężko, nie pokazał tego po sobie.
- Ej, mała, nie płacz – przytulił
ją lekko, czekając na reakcję. – Jasne, że może być tak, jak dotychczas –
pocałował ją w czoło.
- Draco, co ty do mnie czujesz? –
zapytała po chwili.
Blondyn zastanawiał się przez
chwilę, co powiedzieć. Najprostszym wyjściem byłoby wyznanie prawdy. Chciał
powiedzieć to, co Hermiona chciałaby usłyszeć, jednak nie miał pojęcia, czego
pragnęła. Zastanowił się nad tym pytaniem. Sam właściwie nie wiedział, co to
jest.
- Nie mam pojęcia, co to jest.
Nigdy chyba nie czułem czegoś takiego. Nie mogę powstrzymać uśmiechu, kiedy cię
widzę, uwielbiam na ciebie patrzeć. Do jasnej cholery, Granger, przez ciebie
gadam jak dziewczyna!
Zachichotała lekko.
- Wcale nie. Jesteś uroczy, kiedy
to mówisz.
Odsunął ją delikatnie od siebie i
uniósł brew w pytającym geście, po chwili jednak zapytał.
- Granger, miłość istnieje?
Popatrzyła na niego zdziwiona.
- Myślę, że istnieje, Malfoy.
- Myślę, że cię kocham, Granger –
na jego twarzy gościł ten lekko ironiczny, a zarazem przesłodki uśmiech.
- Myślę, że ja ciebie też.
Już po chwili trwali w namiętnym
pocałunku. Draco nie wiedział, co ma myśleć. Ta dziewczyna była nienormalna.
Najpierw chce tylko przyjaźni, a później dosłownie się na niego rzuca. Nie żeby
mu to przeszkadzało.
Hermiona przestała się tym
przejmować. To był jej ostatni rok w Hogwarcie, chciała go wspominać jak
najlepiej. Doszła do wniosku, że będzie cieszyć się chwilą, nie myśleć o tym,
co będzie kiedyś. A to właśnie z Draco była szczęśliwa, jak z nikim innym.
- Czy to znaczy, że… - zaczął
zdezorientowany Ślizgon.
- Od teraz jesteś tylko mój –
odpowiedziała uśmiechając się zalotnie.
Drogę do zamku spędzili w prawie
całkowitej ciszy, pogrążeni w swoich myślach. Dopiero, kiedy przeszli przez
bramę, Hermiona zapytała:
- Draco, która jest godzina?
- Nie mam pojęcia, około
jedenastej? – uświadomił sobie coś. – Cholera.
- Myślisz, że Filch zamknął już
drzwi?
- Nie wiem, chodźmy szybciej.
Ruszyli szybkim krokiem, ku
wejściu do zamku. Draco szybciej wszedł po schodach i szarpnął za klamkę.
Jednak nic to nie dało, było zamknięte.
- Co teraz? – zapytała Gryfonka z
uśmiechem, bawiła ją ta sytuacja.
- Może wlecimy na miotłach?
Powinny jakieś być w składziku przy boisku.
- Nie! – Hermiona zaprzeczyła od
razu, nienawidziła latać.
Draco nie chciał w to wnikać.
Powiedziała to z taką zawziętością, że wolał nie wnikać.
- Masz jakieś lepsze pomysły?
Alohomorą tego nie otworzymy.
- Nie mam. Przejdźmy się, może
wtedy na coś wpadniemy – zaproponowała Gryfonka.
Już po chwili szli wzdłuż murów
szkoły, trzymając się za ręce. Spacerowali już od jakichś czterdziestu minut
i byli po drugiej stronie zamku.
- Byłeś tutaj kiedyś? – zapytała
Hermiona, ona sama nigdy nie wpadła na to, żeby okrążyć budynek.
- Jakoś nigdy nie odczuwałem
potrzeby – odpowiedział.
Nagle Hermiona się zatrzymała.
- Co to jest? – zapytała.
Chłopak popatrzył w tę samą
stronę, ale nie zauważył niczego specjalnego. Kamienna ściana i… klamka?
Hermiona wyjęła różdżkę i zapaliła ją zaklęciem Lumos. Ich oczom ukazały się małe, drewniane drzwi.
- Wchodzimy? – zapytała szatynka.
- Chyba nie mamy innego wyjścia.
Hermiona podeszła do drzwi i
otworzyła je bez wahania.
- Nie boisz się? – zapytał
zdziwiony Draco.
- Zapomniałeś, że jestem z
Gryffindoru, skarbie? – odpowiedziała z wyzywającym uśmiechem.
Weszli do wąskiego, dosyć niskiego korytarza.
Było w nim jeszcze ciemniej, niż na dworze. Oboje zapalili różdżki i ruszyli w
głąb. Po kilkunastu metrach natknęli się na jeszcze jedne drzwi, bardzo podobne
do poprzednich. Hermiona stanowczo pociągnęła klamkę.
- Och – powiedziała, kiedy weszli
do środka.
Znajdowali się w hogwarckiej
kuchni. Kilka skrzatów sprzątało stoły, reszta gdzieś zniknęła, pewnie
sprzątały pokoje wspólne, czy łazienki. Po drugiej stronie pomieszczenia
zobaczyli wyjście do właściwej części zamku. Hermiona nie chciała sprawiać
problemów i starała się jak najszybciej przejść niezauważona do drzwi. Jednak w
połowie drogi zorientowała się, że nie ma przy niej Ślizgona. Rozejrzała się i
zobaczyła, że rozmawia z jakimś skrzatem. Zanim zdążyła zareagować, chłopak
ruszył już w jej stronę.
- Czego od niego chciałeś? –
zapytała surowym tonem, nie lubiła, kiedy ktoś wykorzystywał skrzaty.
- Nie denerwuj się Granger, złość
piękności szkodzi – uśmiechnął się.
Hermiona nie odpowiedziała, tylko
zaczęła iść w stronę drzwi. Draco, chcąc nie chcąc, ruszył za nią.
- Too… do zobaczenia –
powiedziała, kiedy byli w Sali Wyjściowej.
- Chyba nie myślałaś, że tak
łatwo cię dzisiaj wypuszczę – powiedział z uśmiechem. – Idziemy do mnie.
- Em, nie wiem, czy to dobry
pomysł – odpowiedziała.
- Nie przesadzaj – chwycił ją za
rękę i pociągnął w stronę lochów.
Dziewczyna speszyła się, kiedy
przechodzili przez Pokój Wspólny Slytherinu, mimo, że nie było tam już nikogo,
bała się, że ktoś może wyjść i ją zobaczyć.
Kiedy weszli do prywatnego
dormitorium blondyna, ten wyciągnął z szafy swoją koszulkę i podał dziewczynie.
Hermiona wzięła szybki prysznic i na bieliznę zarzuciła koszulką. Sięgała jej
do połowy uda i pachniała perfumami Draco. Ten zapach wzbudzał w niej miliony
myśli. Wyszła z łazienki.
- Nareszcie Granger, ile można
czekać? – zapytał i nie czekając na odpowiedź, wszedł do łazienki.
Hermiona położyła się na łóżku.
Teraz mogła w spokoju pomyśleć. Wydawało jej się, że robi coś złego. Nadal nie
mogła w to wszystko uwierzyć. Gryfonka i Ślizgon. Ślizgon i Gryfonka. Nawet brzmiało dziwnie. Ale to nie było ważne, prawda? Teraz zaczęły
nachodzić ją wątpliwości. Ale w końcu przez całe życie martwiła się bardziej o
innych, niż o siebie. W końcu lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż że się nie spróbowało.
Przemyślenia przerwały jej
otwierające się drzwi do łazienki. Draco był ubrany w jedynie ciemne bokserki.
Był świetnie zbudowany. Chłopak położył się obok niej, nakrył ich kołdra i
mocno przytulił. Już po chwili oboje wpadli w objęcia Morfeusza.
_________________________________________________________________
Bonjour :D
Na początek dziękujemy Adzie, bo zmusiła mnie do wstawienia rozdziału już dziś ._.
"DODAWAJ ROZDZIAŁ.
To nie był rozkaz, tylko stanowcze wypowiedzenie swojej woli."
Nie wnikamy xD W każdym razie, ma urodziny 21, a że pewnie nie zdążę napisać do tej pory kolejnej notki, to ten z dedykacją dla niej :*
***
Co do samego rozdziału, jest tu tak słodko, że rzygam tęcza ;_; Ugh, nie wiem dlaczego to napisałam xd Ale Adzia lubi słodkie historie, to Adzia ma na urodziny ;-;
Chciałam najpierw zrobić tak, żeby Draco dłużej się postarał, ale niech chłopak się cieszy ;-;
Ile tu emotek ;-;
I tak nikogo to nie interesuje, dlatego zapraszam do komentowania i pozdrawiam :)
Mistress Black
PS Przypominam o ankiecie, w kolumnie po prawej stronie.
Rozdział cudowny , jak zawsze ! :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za życzenia :D i za tyle słodkich wątków w tym rozdziale , jest piękny ;)
Życzę duużo weny !
Hej!
OdpowiedzUsuńDzisiaj - krótko. Tak nie w moim stylu i przepraszam za to, ale piszę na komórce, a to utrudnia działanie. Więc mi to, że jest słodko zupełnie nie przeszkadza. Wszystkiego najlepszego dla Ady. :) kocham tego bloga i jego autorkę. :)
Pozdrawiam
Natived
Dzięki za życzenia ;) /A
UsuńSuper roździał
OdpowiedzUsuńBOSKO I CUDOWNIE :D
OdpowiedzUsuńJak ja kocham rzygać tęczą :D i mówię to całkowicie poważnie i jestem w stanie dać to na piśmie i podpisać w trzech kopiach :D
Po prostu kocham takie wyznania, a te tu były najlepsze z najlepszych :D
Pozdrawiam i weny życzę :)
Świetny rozdział <3 i życzę najlepszego dla Ady :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za życzenia :) /A
UsuńJejejku *-* Super rozdział ^^ Zapraszamy do mnie (miło będzie jak zostawisz komentarz ^^ ) http://panna-weaslay.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńOstatnio mam manię opowiadań Dramione, więc wpadła do ciebie.
Pierwsza reakcja... O Boże 18 rozdziałów. Nie no nie przeczytam. No, ale wzięłam jeden rozdział, potem drugi... i zanim się obejrzałam był już 18! Koniec... dlaczego?!
Strasznie mnie to wciągnęło. Na początku miałam wrażenie, że wszystko między nimi się trochę za szybko rozwija ale w sumie to dobrze. Nie marudź że to przesłodzone bo jest zajebiste ( wybacz za wyrażenie).
Hermiona... tak rzeczywiście strasznie się zmieniła po wojnie. nawet nie chodzi mi o to że mniej uwagi poświęca nauce, ale to że np. pobiła tą słodką idiotkę.... zapomniałam jak on się tam nazywa, ale i tak jej nie lubię. No właśnie. Stłukła ją, pocałowała pierwsza Malfoya. I tam w Londynie załatwiła tego pijaka.... Tu się broniła ale i tak stała się , że tak powiem Twardą Sztuką.
I fajnie. Taka mi się podoba.
co mnie jeszcze zaskoczyło... Harry zdradził Ginny? Ja nie mogę. Ale fajnie że jest Zabinim.
Dwa... Ron mnie rozwalił z tym wyznaniem miłości. Tez się obudził...
Draco... Ciągle nie mogę się przyzwyczaić do tej jego tolerancji. czysta krew już nie jest ważna. Jak dobrze, że jego ojciec siedzi w Azkabanie.:) No i lubię takiego malfoya. Co niektóre jego teksty doprowadzają mnie do śmiechu. Świetnie go opisałaś.
No i jest teraz wszystko kolorowo, ale coś mi się wydaję, że długo tak nie będzie.
i na koniec... Córka Voldemorta?! No to całkowity szok... I to jeszcze kuzynka tej Idiotki... Ciekawa jestem co ona tez knuje. Bo przecież noo... Córka Voldemorta i nic chyba tu nie trzeba dodawać.
Yh dobra koniec. Już nie bedę cię zanudzała. Ale przygotuj się, że teraz pod każdym rozdziałem będziesz miała taki chaotyczny, nieskładny potok myśli z mojej strony.
Tak więc czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się niedługo.
Twpja Fanka
Marzycielka <3
Ps. Zapraszam do siebie w wolnej chwili. Zostawiłam Spam :)
Bardzo dziękuję za komentarz! Nawet nie wiesz, ile radości mi sprawił :D Nowy rozdział juz jutro ;)
Usuń